wtorek, 17 maja 2011

Polski freelancer IT – na drodze do prawdziwego freelancingu (fragmenty artykułu)

Napisałem niedawno artykuł dla magazynu Software Development Journal o tym, jak wygląda u nas rynek freelancingu IT w porównaniu z Zachodem. Generalnie, próbowałem wyjaśnić, dlaczego w Polsce jest z freelancingiem nie najlepiej, by w drugiej części artykułu przekonać, że z czasem jednak musi być lepiej...

Dlaczego nie jest najlepiej?

"Po pierwsze, mamy wciąż dużo gorszą niż na zachodzie Europy infrastrukturę telekomunikacyjną, a zwłaszcza komunikacyjną (kolejową i drogową), co osłabia znaczenie atutu wolności w wyborze miejsca pracy przez freelancera. Nie wszędzie w Polsce szerokopasmowy internet jest na tyle popularny, by telepraca mogła być prowadzona faktycznie bez uszczerbku na jakości wykonywanej pracy, zwłaszcza w takich projektach, gdzie kluczowa jest stała i wieloosobowa (a tym bardziej wideogłosowa) komunikacja pomiędzy członkami grupy projektowej czy klientem. Większym jeszcze problemem jest kiepska infrastruktura komunikacyjna, utrudniająca sprawne fizyczne dotarcie do siedziby zleceniodawcy, w sytuacji gdy obecność taka, przynajmniej od czasu do czasu, jest wymagana. Gdy wymagana jest regularnie i w miarę często, freelancer spoza miasta zleceniodawcy, jeśli nie chce spędzić życia w pociągach lub za kierownicą, rezygnuje ze współpracy.

Po drugie, łatwość założenia i prowadzenia działalności gospodarczej. Mierzona jest choćby czasem, jaki potrzebny jest do założenia własnej firmy. Polska nie jest tu, delikatnie mówiąc, w czołówce państw świata, a mówiąc wprost – jest daleko. Według danych Banku Światowego, przygotowującego co roku raport “Doing Business”, w 2010 roku nasz kraj lokował się na 70-tym (na 180 analizowanych krajów) miejscu na świecie pod względem łatwości prowadzenia działalności gospodarczej. Liczba dokumentów i zaświadczeń, które potrzebne są, by założyć firmę nad Wisłą, w krajach takich jak Wielka Brytania czy USA (liderach w rankingu) wystarczyłaby pewnie do założenia kilku firm...

Po trzecie, język angielski – przy założeniu, że nasz freelancer IT nie chce ograniczać się tylko i wyłącznie do rynku polskiego, choć nawet i u nas coraz częściej jest się w sytuacji, gdy trzeba porozmawiać w języku Szekspira. Wspólny, europejski rynek powoduje, że coraz mniej jest firm “stuprocentowo polskich”. Warto też wprowadzić rozróżnienie na komunikatywny angielski, tzn. taki, który pozwala się komunikować, i na bardzo dobry, czy wręcz płynny angielski, który pozwala na swobodną komunikację, wykraczającą poza “dokumentację techniczną”, pozwalającą na stanie się rzeczywistą, aktywną częścią międzynarodowego zespołu, a nie tylko biernym wykonawcą przydzielanych zadań. Ponieważ poziom angielskiego zachodnich Europejczyków, zwłaszcza Skandynawów, jest dużo wyższy niż nasz, polskim freelancerom trudniej podjąć konkurencję na rynku europejskim.

Czwarty i nie wiem czy nie najważniejszy powód, dla którego zawodowy los polskiego freelancera IT może być gorszy niż tego na Zachodzie, to niski poziom zaufania międzyludzkiego w Polsce. Wykazuje to szereg międzynarodowych, porównawczych badań socjologicznych. W porównaniu z nacjami zachodniej Europy, Polacy częściej skłonni są wierzyć, że ludziom na ogół nie można ufać. Ma to kolosalne przełożenie na funkcjonowanie gospodarki i sprawność działania firm oraz podmiotów z nimi współpracujących (w tym freelancerów). Dlaczego? Uogólniona międzyludzka nieufność osłabia chęć do delegowania zadań poza organizację, a więc zlecania pewnych prac freelancerom. Nieufność między ludźmi przekłada się na nieufność w biznesie. W sytuacji braku zaufania, argumenty czysto ekonomiczne mają dużo mniejszą moc oddziaływania. To jeden z powodów, dla których – według jednego z ostatnich badań firmy Hays – aż 51% polskich firm nigdy dotychczas nie korzystało z usług kontraktorów IT. Wśród powodów takiego stanu rzeczy wymienianych przez ankietowanych nadzwyczaj często przewijały się słowa “obawa” i “kontrola”..."

Cały artykuł na stronie Software Development Journal (choć niestety, by go pobrać, trzeba udostępnić maila).


_______

3 komentarze:

  1. Z większością mogę się zgodzić, ale punkt 2 uważam za nie do końca istotny w tym zestawieniu.

    Założenie działalności to jednarazowy zabieg i czy jest to robione w "jednym okienku" czy tradycyjnie (urząd miasta, GUS, skarbowy) i w kontekście kilku lat nie ma takiego znaczenia według mnie. Czy będzie to 3 godziny czy 2 dni to chyba nie jest taki wielki problem.

    Druga kwestia, prowadzenie działalności. Prowadząc jednoosobową działalność i korzystająć z usług biura rachunkowego nie zaobserwowałem tych trudności, o których Pan pisze. Działalność programistyczna jest raczej niekosztowa (nie potrzebujemy np. materiałów tak jak w budownictwie, dużych magazynów, itp), więc mniej jest problemów typu zwrot VATu, ulgi, jakieś dziwne rozliczenia.

    Podobnie jak Pan uważam, że jeszcze nie dorośliśmy do zlecania prac na zewnątrz, bo panuje pogląd, że umowa o pracę wymusza na pracowniku większe przykładanie się do pracy i większą pewność, że np. nie wykradnie danych firmy.

    Infrastruktura drogowo-kolejowa to też problem. Przy dobrej sieci autostrad nie byłobo problemem mieszkać np. 100km od dużego miasta (Warszawa, Wrocław) i dojechać do klienta 2-3 razy w tygodniu z swojego przytulnego domku w malej miejscowości lub na wsi.

    Pozytywne jest, że może być tylko lepiej :)

    L.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wy tu gadu gadu a Hanka nie żyje

    OdpowiedzUsuń
  3. Freelancer musi mieć dużo zaparcia w sobie i być mądrym. Chcąc nie chcąc nie każdy się do tego nadaje.

    OdpowiedzUsuń