wtorek, 7 sierpnia 2012

Czy opłaca się uczyć? Wykształcenie a zarobki i bezrobocie

Z poprzedniego wpisu - analizując dane z badania Diagnoza Społeczna - dowiedzieliśmy się, gdzie najlepiej przeprowadzić się, by zarabiać dobrze. (Zastrzec należy, iż samo przeprowadzenie się może nie wystarczyć, przydałoby się jeszcze gdzieś pracować.) Otóż najlepiej zarabia się w miastach dużych, a zwłaszcza w mieście wśród dużych największym, tj. Warszawie. Dziś spróbujemy odpowiedzieć na zadawane od pokoleń w Polsce pytanie: czy warto (w sensie jak najbardziej ekonomicznym) zdobywać wiedzę i wykształcenie


Dane z 2011 roku (próba licząca 11 801 osoby) mówią jednoznacznie, że uczyć się w Polsce warto. Każdy kolejny stopień wykształcenia (podstawówka, gimnazjum, liceum itd.) "dodaje" ok. 200-300 zł netto do miesięcznych zarobków. Powyższa statystyka potwierdza obiegową opinię o wyższej rynkowej wartości - na poziomie wykształcenia średniego - wykształcenia zawodowego w stosunku wykształcenia ogólnokształcącego. Absolwent liceum, jeśli nie pójdzie na studia, będzie prawdopodobnie zarabiać mniej niż jego kolega z technikum.

Warto więc się uczyć, najbardziej warto iść na studia. Skąd zatem tak często słyszymy o bezsensowności zdobywania wyższego wykształcenia? Skąd zatrważające statystyki o wysokim bezrobociu wśród ludzi młodych? Skąd historie o absolwentach wyższych (i dobrych) uczelni pracujących na zmywaku? Czyżby prawidłowość o rosnących wraz ze wzrostem wykształcenia dochodach nie dotyczyła młodych? Sprawdziłem i to, analizując, jak kształtują się zarobki w zależności od wykształcenia w grupie wiekowej 24-30 lat. Przedstawia je poniższa tabela:


Także i tu zarobki (miesięcznie netto) rosną wraz ze wzrostem wykształcenia. Również więc w przypadku osób młodych pokonywanie kolejnych stopni edukacyjnej hierarchii jest korzystne dla późniejszego stanu konta. 

A co z wykształceniem i bezrobociem?


Jak widać, wyższe wykształcenie nie chroni przed bezrobociem, aczkolwiek zmniejsza szanse jego zaistnienia. Wśród ogółu bezrobotnych tylko 12,4% stanowiły osoby z wykształceniem wyższym (magisterskim lub licencjackim). Nie jest to wiele w porównaniu z niższymi poziomami wykształcenia. (Mały odsetek osób po gimnazjum i bez wykształcenia wśród bezrobotnych wynikał raczej z małej w ogóle reprezentacji osób z tych kategorii edukacyjnych).

Nie twierdzę przez to, że bezrobocie wśród osób młodych, w tym absolwentów wyższych uczelni, nie jest jest problemem, bo jest. Podobnie jak kierunek i jakość uzyskiwanego wykształcenia. Pozostaje jednak faktem (zilustrowanym powyżej), iż osiągnięcie wyższego wykształcenia z punktu widzenia uniknięcia bezrobocia jest krokiem w dobrym kierunku.


_______



9 komentarzy:

  1. Korelacja to nie związek przyczynowo-skutkowy.

    Statystycznie więcej zaradnych ludzi kontynuuje naukę, mają oni też predyspozycje by lepiej zarabiać. Gdyby wszyscy mniej zaradni nagle rzucili się do dalszej nauki, efektem byłoby nie polepszenie ich zarobków, tylko średnio spadek warunków płacowych na wyższym szczeblu edukacji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Doktorat wydaje sie nader przydatny :) O ile kiedys wroce do Starego Kraju to mam nadzieje, ze on i 15 lat w przemysle high-tech przelozy sie na ciekawa prace.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tutaj bym sie nie zgodzil. O ile w kilku firmach na swiecie, gdzie stawia sie na czysty Research doktorow byc moze potrzebuja, to w takich Microsoftach, Googlach czy innych firmach z sektora IT doktoranci sa traktowani na rowni z "mlodzikami" - jesli nie maja umiejetnosci praktycznych, to tytul nie jest brany w ogole pod uwage podczas rekrutacji. Niestety czesto doktorat, tak jak z inz. czy mgr. oznacza sam papier a nie praktyczne umiejetnosci. Praktykow oczywiscie przepraszam, jezeli poczuli sie urazeni.

      Usuń
    2. Zgodze sie czesciowo - goly doktorat pewnie nie daje wiele firmie od razu (choc nad tym mocno dyskutowalbym) ale ja mialem to szczescie, ze moj byl dosc technologiczny i "stosowany" co dalo mi prace od reki w firmie high-tech, w ktorej jestem juz 8 lat. Wiec roznie to bywa i doktorat z powiedzmy historii sztuki nierowny temu z obrazowania molekularnego.

      Usuń
    3. W tym przypadku zwracam honor. Moje osobiste doswiadczenia byly w obszarze rozwoju oprogramowania, gdzie mialem do czynienia z doktorantami w zasadzie przewalajacymi tylko kupe pozycji juz przez kogos stworzonych, gdzie kodowania nie mieli okazji uczynic od co najmniej 2 lat i patrzacych na koderow jak na podludzi. Efekt? Po 2 latach weryfikacja marzen, podkulenie ogona, bo ani Google ani IBM takich kolesi w ogole nie chcieli po skonczeniu sie grantow i upadku firmy w ktorej pracowali.

      Usuń
  3. W informacja podawanych w media na temat dużego bezrobocia wśród "młodych z wyższym wykształceniem" zawsze brakuje mi informacji co to za wykształcenie.

    Bo czy sensowne jest wrzucanie do jednego worka absolwenta "wyższej szkoły wyższości" z, przykładowo, absolwentem dobrego kierunku technicznego na jednej z uznanych politechnik? I jeden i drugi absolwent "ma wyższe", tylko często jest tak, że ten z "wyższej szkoły wyższości" nie nadaje się do niczego, bo na jego prywatnej uczelni warunkiem koniecznym i wystarczającym do uzyskania dyplomu magistra były regularne wpłaty na konto.

    L.

    OdpowiedzUsuń
  4. Studiowac na pewno warto, jesli sie chce na "stare lata" awansowac na stanowiska kierownicze, gdzie z reguly jednak wymagany jest mgr w tytule. Mi sie niestety brak mgr odbija czkawka, aczkolwiek mam to szczescie, ze ciezka praca udalo mi sie pracujac w Polsce osiagac niezle dochody oraz doswiadczenie. Teraz pracuje za granica, szlifuje jezyk, staram sie byc aktywny w firmie, mam nadzieje ze w jakiejs formie moja aktywnosc zaowocuje. Tak wiec studia tak, ale ciezka praca tez. No i kupa szczescia przy okazji.

    OdpowiedzUsuń
  5. czasami od studiowania moze lepiej uczyc sie konkretnego zawodu np spawania lub gotowania . problemem jest przyjeta zasada ze TYLKO STUDIA . mamy obecnie rekordowa w całej naszej historii ilosc zarejestrowanych bezrobotnych absolwentow szkoł wyzszych . ilosc absolwentow o niektorych kierunkach przytłacza i nie ma co z nimi zrobić!

    OdpowiedzUsuń
  6. Badanie zupelnie pomija studia podyplomowe, MBA.
    Ciekawe kto z tutaj zagladajacych ma wyksztalcenie podstawowe, zawodowe, srednie....pewnie nikt. To badanie nie obejmuje wiekszosci z czytakacych ktorzy maja wyksztalcenie wyzsze.... lepszy doktorat czy MBA? Podyplomowe czy MBA?
    Po co robic nieprzydatne badania???

    OdpowiedzUsuń