niedziela, 19 maja 2013

Mowa ciała podczas rozmowy rekrutacyjnej i nie tylko

Mowa ciała nigdy nie wzbudzała we mnie większego zainteresowania, ani w sferze zawodowej ani w prywatnej. W tej pierwszej, przykładowo, nigdy nie przykładałem dużej wagi do tego, gdzie ktoś usiadł na rozmowie rekrutacyjnej ani w jaki sposób na niej siedział. Zauważałem oczywiście typowe wskaźniki różnych stanów emocjonalnych czy cech osobowości kandydatów, jednak na pierwszym miejscu stawiałem merytorykę. Tak jest w zasadzie do dziś. Uchybienia w prezencji (poza przypadkami skrajnymi) toleruję bardziej niż braki kompetencyjne czy formalne (np. brak wymaganego doświadczenia).

O tym, że ciało odzwierciedla nasze stany emocjonalne a może i osobowość, wiadomo od dawna, jest to wręcz element potocznej wiedzy psychologicznej. Mniej wiadomo natomiast o możliwym odwrotnym kierunku wpływu, tj. kiedy ciało oddziałuje na to, jak myślimy, co czujemy i jak wypadamy w oczach innych i w opinii nas samych.

Wiele inspiracji przynosi tu wykład amerykańskiej psycholog społecznej, Amy Cuddy na jednej z konferencji TED. 


W niezwykle interesującym wystąpieniu przywołuje ona pewien eksperyment psychologiczny, w którym jego uczestnicy różnili się co do oceny swoich szans w grze losowej, co do poczucia pewności sobie, co do asertywności, co do poziomów testosteronu i kortyzolu (hormonu stresu) w zależności od (uwaga!) tego, jaką pozę - dominującą lub uległą - przyjęli przez dwie (!) minuty w trakcie trwania eksperymentu. W innym eksperymencie uczestnicy - również podzieleni na tych, którym kazano przyjąć "dominującą" i "uległą" postawę ciała - uczestniczyli w hipotetycznej stresującej rozmowie rekrutacyjnej. Po wszystkich rozmowach grono zewnętrznych obserwatorów (nie mających żadnej wiedzy o tym, co wydarzyło się przed rozmowami) miało wybrać osoby, które zatrudniliby. Nietrudno zgadnąć, kogo wybrano.

Wstrzymałbym się z doradzaniem uczestnikom rozmów rekrutacyjnych, by na rozmowach tych przyjmowali pozy zdobywców świata, zakładając np. nogi na stół. Warto jednak mieć świadomość, że nasze ciało nie tylko odzwierciedla nasz stan umysłu i ducha, ale że i samo może owe stany umysłu i ducha kształtować. Rzadko kiedy zatrudnią nas w jakimkolwiek sensownym miejscu za samo przekonujące wrażenie. Jeśli jednak nasze ciało może stać się naszym sprzymierzeńcem w tym, jak się czujemy, co myślimy i jak nas odbierają, może nie zaszkodzi się tym ciut bliżej zainteresować.

_______

1 komentarz:

  1. Dziedzina niesamowicie interesująca. Niestety wielu przeczyta kilka książek, obejrzy "Magię kłamstwa" i uważa się za eksperta w tej dziedzinie...nic bardziej błędnego...

    http://rozwoj-calanaprzod.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń