niedziela, 18 stycznia 2015

Czy rynek pracy przestanie kiedyś sprzyjać programistom?

Napisała do mnie czytelniczka z pytaniem, które pewnie nie raz zadawane było przez osoby dłużej obserwujące rynek pracy w IT. Pytanie brzmiało: czy, a jeśli tak, to kiedy skończy się tak duży popyt na ludzi sektora IT, zwłaszcza programistów? Czy rynek pracy zmieni się tu kiedyś wreszcie na tyle, by jeśli nawet nie stać się rynkiem pracodawcy, to przynajmniej zrównoważyć skutki obecnego stanu, gdzie dominującą pozycję mają pracownicy? 

Cytuję:

"Obserwując od dłuższego czasu z 1-wszego rzędu 'dynamikę' rynku IT/Dev, a mówiąc dosadniej - ostrą jazdę bez trzymanki, łapanki rekruterów na Devs'ów i QA'ów, licytację na zasadzie 'kto da więcej', 'u którego pracodawcy jest większy fun, atrakcje, masaż pleców, etc.', coraz częściej zaczęłam zadawać sobie proste pytanie - kiedy to się skończy?

Każdy trend ma to do siebie, że kiedyś się kończy... również na rynku pracy. Rynek pracownika zmienia się na rynek pracodawcy i odwrotnie, zapotrzebowanie na pracowników danej specjalności kończy się w miarę nasycenia rynku (pamiętamy początek lat 90-tych i boom na absolwentów zarządzania i marketnigu, na których czekała dynamiczna ścieżka kariery w korpo, po kilku latach kolejki w UP). Stąd też moje ostatnie rozważania w kontekście rynku IT. Zaczęłam zadawać sobie pytanie kiedy ten 'trend' się skończy, czy możliwy jest scenariusz nasycenia rynku (raczej nie czy a kiedy), bądź dajmy na to zwiększonej automatyzacji, który zakończy szaleństwo pracowników techniczych jak również pracodawców i rekruterów.

Ciekawa jestem Pana opinii na ten temat :)"

Trudne zadanie, ale spróbuję poprorokować, pobawić się w futurologa, przy czym muszę przyznać, że - pomimo 10 lat w rekrutacji w IT i jako takiej znajomości branży - w przepowiadaniu (jakiejkolwiek) przyszłości trudno mi uznać się za eksperta. Wypowiem się więc ostrożnie, podpierając się danymi i opiniami innych, cały czas z zaznaczeniem, że mogę się (lub ci, na których będę się powoływał) mylić.

Wydawać by się mogło, że przewidywania czy też oczekiwania czytelniczki dotyczące końca uprzywilejowanej sytuacji specjalistów IT są uzasadnione i mogą się spełnić:

a) Faktycznie każdy trend ma kiedyś swój koniec, rzeczywiście było na początku lat 90-tych tak, że absolwenci modnych wówczas kierunków robili zawrotne kariery, podczas gdy dziś ich młodsi o 20 lat koledzy, kończąć te same kierunki, zmagają się z bezrobociem. Dlaczego nie miałoby być tak z IT?

b) Rozwój technologii i jej ekspansja do różnych dziedzin życia tworzy popyt na kompetencje ludzi te technologie tworzących i rozwijających (specjalistów IT). Ale w samym IT też wiele procesów - dzięki rozwojowi technologii - jest automatyzowanych. Do wielu zadań (np. administratorskich czy programistycznych) potrzeba dziś mniej osób niż potrzeba było kiedyś.

c) Coraz więcej ludzi na świecie chce (i potrafi) programować. Programistom świata zachodniego (do którego ekonomicznie należymy) rośnie konkurencja w krajach atrakcyjniejszych kossztowo (zwłaszcza w Azji) - to tam w przyszłości mogą powędrować liczne stanowiska obsadzane dziś przez Europejczyków i Amerykanów.

d) Technologie starzeją się, a więc też starzeją się kompetencje osób je wykorzystujących. Powszechną kiedyś technologią w tworzeniu (front-endowej części) stron internetowych był Flash. Dziś (dosłownie: niedziela 18.01.2015) na najpopularniejszym polskim portalu pracy na ekspertów od Flasha czeka w całej Polsce tylko 15 ofert pracy, w tym połowa spoza IT (np. marketing on-line). 


To tyle z argumentów za tezą o możliwym wyhamowaniu zapotrzebowania na informatyków w przyszłości. Mocniejsze jednak argumenty, moim zdaniem, przemawiają za tym, że specjaliści IT, a zwłaszcza programiści, nie powinni się nadmiernie obawiać:

1) Przykład polskich marketingowców z początku lat 90-tych może być wyłącznie polską (lub regionalną) specyfiką, związaną bardziej z ówczesnym przełomem ustrojowym i ekonomicznym niż ilustrującą ogólną prawidłowość. W tamtym czasie ukończenie także wielu innych (niż ekonomia czy zarządzanie i marketing) kierunków również dawało dobry start w karierze. Absolwenci informatyki mieli "wzięcie" tak wtedy, jak i teraz.

2) (to chyba najważniejszy argument) Świat ciągle się informatyzuje i w dającej się przewidzieć przyszłości (10-20 lat) nadal będzie. W obszarze nowych technologii sensowne jest mówienie o częstych, dokonujących się na naszych oczach rewolucjach. Weźmy dwie pierwsze z brzegu: rozwój technologii mobilnych (i rosnącą liczbę smartfonów) oraz Big Data. Są obserwowanym na codzień faktem, za którym idzie wzrost zapotrzebowania na ekspertów IT poruszających się w tych obszarach. iOS Developer i Android Develoepr są na czele rankingu LinkedIna notującego wzrost liczby stanowisk, które jeszcze 5 lat temu nie były znane. (Na 10 pierwszych stanowisk 6 to stanowiska IT). To prawda, że w IT zadania też da się zautomatyzować. Ale nie zmniejszy to dużego zapotrzebowania np. na tych, którzy będą wiedzieć, jak nowymi technologiami (zautomatyzowanymi lub nie) wesprzeć biznes i zwykłych ludzi (nawet jeśli wsparcie to będzie oznaczało sprzedaż produktów czy usług zaspokajających sztucznie wytworzone potrzeby).

3) Wiele jest powodów, dla których tylko niewiele z zadań informatyków da się przenieść tam, gdzie jest taniej. Światowy boom na programowanie nie zaspokoi (a w każdym razie raczej nieprędko) potrzeby na programowanie wysokiej jakości, którego nie da się nauczyć w rok i nie da się nauczyć wszędzie i każdego. Relatywnie szybko może wzrosnąć liczba początkujących programistów, ale tych doświadczonych nie da się nagle pomnożyć. Tymczasem nawet tych pierwszych przybywa wolno, przynajmniej w Polsce, jak pokazują te dane GUS.

4) Technologie starzeją się, to prawda, ale na ich miejsce wchodzą cały czas nowe. Łatwiej będzie nauczyć się nowego języka programowania komuś, kto programował już wcześniej w jakimś innym (najlepiej jednak o wspólnym paradygmacie, np. obiektowym). Ale i wiele z tych pozornie szybko starzejących się technologii ma się dziś lepiej niż wielu skłonnych byłoby sądzić. Najpopularniejsze języki programowania nie zmieniły swojego statusu od ponad 10 lat (poza wyjątkiem olbrzymiego wzrostu popularności Objective-C).


Nawet poczciwy, liczący sobie ponad 5 dekad (!) COBOL ma się całkiem niieźle i posługujący się nim programiści nadal w większości dobrze sobie zawodowo radzą.


Zgadzam się z czytelniczką, że obecna sytuacja - nadmiernego popytu na programistów w stosunku do ich podaży - jest specyficzna, często mało komfortowa dla zatrudniających i rekrutujących, zwłaszcza jeśli skrajnie uprzywilejowana sytuacja pracowników wytwarza u niektórych tzw. syndrom primadonny. Trendy makro chyba im jednak sprzyjają. Tak to - powtórzę: dość ostrożnie i świadom swojej sporej tu ignorancji - widzę. Być może w niektórych zawodach IT czy w niektórych technologiach uda się zaobserwować okresową większą równowagę popytu na pracę i podaży pracy. Generalnie jednak, informatycy - a zwłaszcza programiści - raczej będą mieć "wzięcie". Co może tylko cieszyć, gdyż rekrutacja, gdzie aplikują do ciebie tłumy zmotywowanych, gotowych na wszystko kandydatów byłaby... o tym może innym razem.


_______
rys.: www.networtech.com


22 komentarze:

  1. Podaż zmienia się dość przewidywalnie, bo zależy od demografii.
    Popyt jest pochodną sytuacji gospodarczej, IT musi się firmom długoterminowo opłacać. Kilkuletnia recesja, upadki firm lub wstrzymanie projektów może boleśnie otrzeźwić informatyków mało mobilnych zawodowo i nie mających wiele do zaoferowania.
    Trend raczej się nie zmieni, ale może zmieniać się jego struktura (geografia, specjalności) więc na lokalnych rynkach może być różnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawostką jest branie "automatyzacji zadań" jako argumentowi na niekorzyść programistów.
    A niby kto tej automatyzacji dokonuje? Otóż właśnie Ci programiści - może trochę bardziej wyspecjalizowani, ale stale oni.

    Jak już programista zautomatyzuje jedną rzecz to znajdzie się następna, którą można usprawnić i zautomatyzować. I kto to ma zrobić - znów programista (inny lub ten sam). Koło się zamyka.

    Jak słusznie zauważa @back-to-root jedynie globalna i znacząca recesja wymiecie z rynku co mniej rezolutnych pracowników. Ci mobilni zawodowo poradzą sobie w kaźdych warunkach np. "przetrwają" w dużym projekcie utrzymaniowym (nie rozwojowym).

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ważny i ciekawy wpis. Pozwolę sobie dorzucić moje 3 grosze.

    Popyt na ludzi umiejących programować nie zniknie nigdy. Jest tak, ponieważ technologie IT wykazują dodatni efekt skali. Im więcej programistów, tym bardziej skomputeryzowane jest nasze życie. Im bardziej skomputeryzowane życie, tym większy popyt na programistów.

    Jest natomiast możliwe, a w zasadzie pewne, że kiedyś zaniknie popyt na stanowisko pracy o nazwie "programista". Tak samo, jak zanikło stanowisko związane z umiejętnością pisania: "pisarz", "skryba". Dzisiaj zdolność czytania i pisania uważamy za oczywistość; tak samo kiedyś będzie z programowaniem. Każdy będzie umiał programować, więc nie będzie już popytu na osobne stanowisko "programisty", za to ta zdolność będzie wymogiem na inne stanowiska. Już tak jest np. w przypadku administratorów serwerów.

    Rosnący popyt na programistów spokojnie utrzyma się moim zdaniem jeszcze z 10 lat. Przynajmniej dopóki ludzkość się komputeryzuje.

    Jedyne, co może zmienić ten stan, to jakaś zupełnie nowa i trudna do wyobrażenia sobie technologia, powiedzmy jakiś interfejs myślowy, który będzie wymagał kompletnie innych zdolności niż te, które mają obecni programiści i których będzie się trudno nauczyć.

    A niezależnie od tego, popyt na ludzi o dużych zdolnościach będzie zawsze i w każdej dziedzinie. Tak samo, najważniejszym czynnikiem przyciągającym fachowców zawsze w pierwszej kolejności będą pieniądze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę, że już w niedługiej przyszłości zdolność programowania i znajomość podstawowych wzorców projektowych będzie absolutną podstawą wymaganą od inżynierów z każdej dziedziny.

      Już teraz wielu CADowców, projektantów wnętrz, czy grafików wymaga od swoich narzędzi możliwości skryptowej automatyzacji, rozszerza ich możliwości czy łączy ze sobą.

      Sam popyt na programowanie się nie zmniejszy ale może okazać się, że zostanie mocno zaspokojony. Trudniej będzie wystartować z samym programowaniem. Samo stanowisko "klepacza" zaniknie. Albo konkretny inżynier, ekspert oprogramowania, albo handlowiec-programista, biolog-programista czy chemik-programista.

      Tak jak kiedyś sam angielski był CZYMŚ. Tak teraz albo jesteś filologiem angielskim (czy tłumaczem przysięgłym itp.) albo masz mieć mocno komunikatywny angielski w swoich podstawowych kwalifikacjach w ramach większości stanowisk.

      Usuń
    2. Dodatni efekt skali? co to za nowomowa?!

      Usuń
    3. dokładnie, ja w ramach pracy inżynierskiej na studiach, tworzę program do obliczania płyt ortotropowych w C++, studiuje budownictwo

      Usuń
    4. dokładnie, ja w ramach pracy inżynierskiej na studiach, tworzę program do obliczania płyt ortotropowych w C++, studiuje budownictwo

      Usuń
  4. myślę że brakuje ofert rozwojowych, dopasowanych do umiejętności. niedawno jednak dostałem w miarę odpowiednią ofertę, więc być może coś się zmienia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczynam czytac ;) Może przeniesiesz blog na wordperss? strona bedzie bardziej przyjazna i mila oku ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czy ludzie nie zauważyli tego, że w dzisiejszych czasach oprogramowanie jest wszędzie, w zegarkach, świetlówkach, samochodach (miliony linii kodu!), lodówkach, mikrofalach.

    Jeśli ktoś myśli, że popyt na programistów kiedyś spadnie, to musiał upaść mocno na głowę. Ten trend tylko narasta. Oprogramowanie będzie wszędzie, nawet w długopisach, a ktoś będzie musiał tworzyć programy do tych narzędzi.

    Pani od listu jest po prostu zazdrosna. Powinna zmienić branżę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To poczytaj sobie o cyklach życiowych i o tym jak w ogóle funkcjonuje rynek zanim znowu napiszesz takie bzdury. Jeśli popyt na programistów będzie rosnąć szybciej niż będzie przybywać nowych, ceny będą rosnąć i będą więcej zarabiać. Ale to nie takie proste. Zauważ tylko że firmy zarabiają bo przecież mają swoich klientów a nie każdy jest tak zamożny, żeby go było stać na droższe produkty.

      Żeby pracodawca mógł Tobie odpowiednio dużo zapłacić, musi przecież coś zarobić, żądasz więcej, on musi zarobić więcej. Jak robisz tanie strony www za kilkaset zł to myślisz że zarobisz dużo? Wynagrodzenia nie mogą rosnąć w nieskończoność, bo w pewnym momencie po prostu okaże się, że pracodawcy nie będą nawet w stanie zapłacić więcej, bo im rynek na to nie pozwala.

      Wiesz, to tak samo było ze złotem, gdzie wmawiano że będzie tylko rosnąć. A co się stało? To nie może rosnąć w nieskończoność a trend wzrostowy kiedyś się odwróci, pytanie tylko kiedy to się stanie a to sprawa kluczowa?

      Usuń
  8. Andrzej Wysocki coś się zmienia ale bardzo powoli, potrzeba czasu niestety....

    OdpowiedzUsuń
  9. Tutaj gosc probuje rowniez przewidziec przyszlosc, warto sobie obejrzyc i w skrocie dla leniwych - tak, automatyzacja nadejdzie ale to rowniez stworzy nowe miejsca pracy wiec raczej rynek IT bedzie miec sie nadal dobrze http://www.ted.com/talks/rainer_strack_the_surprising_workforce_crisis_of_2030_and_how_to_start_solving_it_now

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jestem informatykiem i programistą, ale jakoś nie wydaję mi się, że jest to zawód ginący.

    OdpowiedzUsuń
  11. W/g mnie recesja nic tu nie zmieni. www jest teoretycznie za darmo dla użytkownika taniej siądzie na necie niż pójdzie do kina restauracji czy ppjedzie na wycieczkę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo ciekawy wpis. Super się to czyta nie wspominając jak bardzo przydatny jest. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Oczywiście że ten trend zniknie! Ba! Może zniknąć nawet w tej chwili! Nie wiecie jak? Wystarczy, że każdy teraz wstanie, pójdzie wykręcić korki (albo wysadzi elektrownię) i w mgnieniu oka okaże się, że programiści w zasadzie nie są do niczego potrzebni, nawet okaże się że są pasożytami/pijawkami :D

    Programista z wykształcenia i praktykujący zawodowo już 8 lat ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. "...szaleństwo pracowników techniczych"
    Widzę że autorkę listu najwyraźniej zżera zazdrość z jednej strony i kompleksy wyższości nad jakimiś tam "technicznymi" z drugiej. Pewnikiem typowa pani "chumanistka". Umyślnie przez 'ch' pisane bo sam się za humanistę uważam mimo kilkunastu lat pracy w branży IT i uważam że w naszych czasach należy odróżnić chumanistów od humanistów.

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedyś rynek się nasyci, branża wyhamuje. Nie. Informatyka to nie jest zwykła branża, to coś więcej. To nowy styl życia, etap ewolucji planety, człowieka. Pełna racja z tym długopisem, kiedys i tam będzie oprogramowanie (czcionki, kolor, intelisense??)
    Następnie komputery bedą w łóżkach sedesach (już są) butach. A potem to już w człowieku różnago typu implanty w oczach, mózgu itd itp. Jesteśmy dopiero w przedsionku informatyzacji

    OdpowiedzUsuń
  16. SI mocno nabruździ w tym zawodzie

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie sądzę, żeby rynek pracy miał kiedykolwiek odwrócić się od programistów. Sądzę, że wprost przeciwnie, ich rola i znaczenie będą jedynie rosły wraz ze wzrostem znaczenia informatyki. Firmy informatyczne już należą do najbogatszych przedsiębiorstw na świecie, a programy, takie jak np. fabryka cyfrowych przemian składają się na stały wzrost jakości i ilości pracowników informatycznych.

    OdpowiedzUsuń