sobota, 13 stycznia 2018

Sensowne rady na zwiększenie poczucia sensu w pracy

Pracuj dla innych. Bądź coraz lepszy w tym, co robisz. Rady to może proste, ale dla zwiększenia poczucia sensu i satysfakcji z pracy trudno wymyśleć lepsze.



W powodzi treści, jakimi codziennie próbuje zalać internet, znalazłem niedawno artykuł, który, jak sądzę, wart jest podzielenia się i szerszego omówienia. Jako że satysfakcja z pracy jest dla mnie - i osobiście i zawodowo - zagadnieniem ciekawym, artykuł już samym tytułem od razu zwrócił moją uwagę: "To Find Meaning in Your Work, Change How You Think About It". Źródło artykułu (Harvard Business Review) również jakościowo zwykle nie zawodzi, więc artykuł najpierw trafił na listę "Do przeczytania" (polecam aplikację Pocket do zarządzania "materiałem czytelniczym"), a później, któregoś wieczoru w przerwie świąteczno-noworocznej, został przeczytany.

O satysfakcji z pracy pisałem tu na blogu na przestrzeni tych dziewięciu już (OMG) lat kilkunastokrotnie. Pamiętam na przykład trzy proste kryteria zadowolenia z pracy, brane pod uwagę przy rozważaniu ewentualnej zmiany pracy, którymi podzielił się kiedyś ze mną pewien kandydat. Pamiętam wiele mówiący o tym, co ważne dla zadowolenia w pracy, ranking najbardziej i najmniej "szczęśliwych" zawodów w USA, na który trafiłem i który omówiłem kilka lat temu. Wreszcie, całkiem niedawno ujął mnie swym realizmem i pragmatyczną, zdroworozsądkową mądrością w spojrzeniu na karierę zawodową pan Jack Arnold, tata Kevina Arnolda, bohatera serialu "Cudowne lata". (Serdeczne pozdrowienia dla kolegi z 7N, Jarka, z którym przygody Kevina równolegle niedawno oglądaliśmy i omawialiśmy).

Co mówi wspomniany artykuł o poczuciu sensu w pracy? Jego autor, pan John Coleman radzi, by:

1) wprowadzić do swej pracy element służby.

Przykładowo: zamiast widzieć siebie jako pracownika "globalnego lidera w zakresie technologii, usług i rozwiązań medycznych (...) stawiającego czoła największym wyzwaniom w obszarze ochrony zdrowia", można pomyśleć, że wyprodukotwany, wypromowany, sprzedany czy dostarczony przeze mnie defibrylator z czasem uratuje komuś życie. Z myślą o tym szef firmy Medtronic, bo o niej mowa, zapraszał na ogólnofirmowe spotkania również pacjentów.


2) stworzyć swoją pracę na nowo.

To chyba to mniej więcej zawiera się w angielskiej frazie "job crafting". Chodzi z grubsza o takie przemodyfikowanie tego, jak wykonuje się swoją pracę, by - wykonując ją w inny niż dotychczas sposób - osiągać te same, a nawet lepsze, rezultaty. Obejmuje ono też po prostu spojrzenie na swoją pracę jak na rzemiosło (w pozytywnym sensie tego słowa), które warto stale udoskonalać.


3) aktywnie dbać o relacje w pracy.

Chodzi o docenienie tego, że - chyba dla większości ludzi - praca z ludźmi, wspólne robienie czegoś, jest po prostu fajne. Przykładem prostego, praktycznego zachowania realizującego postulat przynoszącego satysfakcję dbania o relacje może być choćby pomoc nowej osobie w firmie w odnalezieniu się w niej lub nawet zadbanie o jej rozwój.


4) pamiętać, po co (lub dla kogo) się pracuje.

Nawet gdy to, co robimy, nie jest spektakularne i nie przynosi frajdy, a praca jest dla nas po prostu sposobem na zarobienie pieniędzy i zapłacenie rachunków, warto od czasu do czasu pomyśleć o celu, który być może dzięki pracy zrealizujemy albo o ludziach, którzy na koniec dnia z owoców naszej pracy będą korzystać (np. rodzina).


Aż trzy z powyższych czterech punktów sugerowałyby, że by zwiększyć poczucie sensu w swej pracy (i pewnie satysfakcję z niej), warto pracować, przynajmniej trochę, dla innych. Taki też nasunął mi się wniosek, gdy analizowałem wspomniane wyżej rankingi najbardziej i najmniej "szczęśliwych" zawodów. Na czele pierwszego byli ci, którzy, choć nie najlepiej opłacani, przynajmniej w założeniu służą innym (księża, strażacy, fizjoterapeuci, nauczyciele). 


Czy z czterech powyższych rad może czerpać w swej pracy rekruter? Jak najbardziej. Spójrzmy na pierwszą ("potraktuj swą pracę jako służbę"). Gdy potraktować pracę rekrutera jak po prostu wyszukiwanie kandydatów, selekcję CV, weryfikację kompetencji, przeprowadzanie spotkań rekrutacyjnych itd., trudno w tym znaleźć jakiś wyższy sens. Ale można też spojrzeć na codzienne rekruterskie czynności jak na potecjalne uczestnictwo i wsparcie kogoś w ważnym momencie jego kariery. Zmienia perspektywę.

Druga rada (stwórz swą pracę na nowo)? I z niej może rekruter wyciągnąć coś dla siebie, próbując np. różnych narzędzi docierania do kandydatów albo testując - jak w testach A/B - skuteczność (mierzonej response rate) różnych wersji wysyłanych kandydatom wiadomości czy różnie tytułowanych LinkedInowych in-maili.

Z rad trzy i cztery może czerpać chyba każdy.

I chyba tego wszystkim Czytelnikom życzę w Nowym Roku, którego prawie 4 procent już minęło...


_______