poniedziałek, 10 września 2018

Rekruterzy rekruterom... część 2


Żarty robione (albo nie robione), w danej firmie, będąc częścią jej kultury, nie zawsze są rozumiane przez osoby z zewnątrz. Najczęściej właśnie dlatego, że są to osoby... z zewnątrz.


Na początek historia (uwaga: storytelling).

Dwóch kolegów (Marek i Paweł) chodziło kiedyś razem na basen. Nie żeby bez siebie nie mogli. Po prostu przy okazji kilku zwykłych koleżeńskich spotkań, korzystając z bliskości pływalni, tam – na sportowo – zaczynali. Wiedzieli już wtedy, że piwo po wysiłku fizycznym smakuje dużo lepiej. Któregoś dnia Marek, będąc w pracy, odebrał telefon. Dzwoniła pani, która przedstawiwszy się i powiedziawszy, że jest z Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-epidemiologicznej (Sanepid), zapytała Marka, czy w ostatnim czasie nie korzystał z pływalni „Delfin” na ul. Kasprzaka. Zgodnie z prawdą Marek powiedział, że tak. Na to pani z Sanepidu powiedziała, że ma do przekazania niezbyt przyjemną wiadomość. 

Otóż w próbkach wody z pływalni „Delfin” wykryto bakterie pałeczki Coli, dlatego wszyscy korzystający z pływalni w ostatnich dwóch tygodniach powinni udać się do najbliższej placówki Medicover, by tam bezpłatnie wykonać rutynowe badania. Pani z Sanepidu uspokoiła Marka, że nie ma przesadnych powodów do niepokoju, ale że badania – dla pewności – należy wykonać, są konieczne.

Marek, zawsze sumienny i zdyscyplinowany, a tym razem też zaniepokojony, udał się do Medicoveru. „Ja z basenu” – powiedział w rejestracji, uprzedzony przez panią z Sanepidu, że w Medicoverze będą wszystko wiedzieli. Nie wiedzieli. Marek spotkał się z pytającym spojrzeniem najpierw jednej pani obsługującej pacjentów, a potem kolejnych osób z przychodni, wzywanych do wyjaśnienia tej nietypowej sprawy. Wyjaśniło się częściowo, na razie tylko to, że w przychodni nic nie wiedzieli o żadnym basenie i o żadnych bakteriach Coli. Całość wyjaśniła się tego samego dnia wieczorem, kiedy Marek i Paweł ponownie się spotkali (tym razem nie na basenie). Telefon z Sanepidu był żartem, a rzekoma pani z Sanepidu koleżanką Pawła z pracy. Rozmowa telefoniczna Marka z nią jest nawet uwieczniona i do dziś przez obu z sentymentem wspominana.

Żart chyba udał się. Marek i Paweł do dziś przyjaźnią się (żart miał miejsce gdzieś w 2007), a cała ich znajomość wkrótce obchodzić będzie 20-lecie. Czy Marek był zły, gdy dowiedział się, że kumpel wyciął mu taki numer? Twierdzi dziś, że może trochę i krótko był, ale szybko i łatwo – może też pod wpływem ulgi, jaką poczuł, kiedy dowiedział się, że nic mu nie jest – przebaczył, docenił znakomity pomysł, a w końcu był i chyba dumny, że stał się bohaterem tak misternej i sensacyjnej intrygi.

Przypomniał mi się żart z Markiem (tak, to ja chodziłem z nim na basen i to ja potwierdziłem mu, kiedy wysłał mi SMS-a z pytaniem o Sanepid, zaraz po telefonie jaki stamtąd otrzymał, że do mnie też dzwonili…), kiedy kilka osób oburzyło się na LinkedIn po moim ostatnim wpisie, w którym opisałem kilka żartów, jakie wykręciliśmy sobie w rekrutacji w 7N. Żarty uznali za niesmaczne, nieeleganckie, niekoleżeńskie. Co więcej, wnioskowali na ich podstawie, że świadczą one jak najgorzej o atmosferze firmie. Jedna pani stwierdziła nawet, że nigdy nie prześle nam swojego CV.

Początkowo zbyłem krytykę. Ot, pomyślałem, kwestie indywidualne – ktoś ma odmienne poczucie humoru (albo w ogóle go nie ma), kogoś kiedyś skrzywdzono jakimś żartem, ktoś ma niewesoło w swojej firmie, ktoś generalnie w życiu... Z kolegami z 7N (w tym z „ofiarami” opisanych żartów), czytając niektóre komentarze, pukaliśmy się w głowę z niedowierzaniem, często ze śmiechem.

Ale z czasem zacząłem podejrzewać, że może chodzić o coś więcej niż o indywidualny smak w żartowaniu. Chodzić może też o fundamentalne niezrozumienie sytuacji, kontekstu w jakim kawał jest robiony. Dla kogoś pracującego w firmie o co najwyżej średniej atmosferze, gdzie koleżeństwo ogranicza się do przebywania przez 8 godzin w jednym pomieszczeniu, zrobienie komuś w pracy jakiegokolwiek żartu rzeczywiście brzmieć może jak zachowanie na granicy perfidii, jeśli nie mobbingu. Dla kogoś, kto nigdy nie doświadczył w miejscu pracy zażyłości i serdeczności, sama myśl o tym, że mogliby się z niego w tej pracy jeszcze śmiać, musi przyprawiać o dreszcz.

Zupełnie inaczej rzecz wygląda od środka, z perspektywy bycia członkiem grupy, w której panuje świetna atmosfera i emocjonalne bezpieczeństwo. Tam żart (nawet „gruby”) nie jest agresywnym zachowaniem skierowanym przeciwko komuś, a bardziej rytuałem spajającym emocjonalnie wszystkich członków grupy, łącznie z tym, z kogo zażartowano. W firmie, w której ludzie czują się ze sobą dobrze, nie ma strachu przed śmianiem się z innych i z siebie. W firmie, w której jest pewność wzajemnego szacunku, żart – nawet zrobiony komuś w pierwszym dniu pracy, nawet zrobiony komuś na wysokim stanowisku – jest żartem bezpiecznym.

Mam szczęście pracować w takiej firmie. Mam nadzieję, że żartować – tak jak dotychczas – będzie się w niej jak najdłużej.

(Ostatnim świetnym 7N-owym żartem był ten, jacy moi koledzy z Polski zrobili koledze z 7N z Norwegii. Kolega Norweg prezentował przed całą firmą status swojego kraju. I w ostatnim slajdzie, gdzie pokazywał plany zatrudnienia nowych osób, wśród nich pojawił się… Kamil Stoch – wklejony oczywiście wcześniej mu do prezentacji. Przypomnę: to była prezentacja przed całą firmą, a prezentowała jedna z ważniejszych i bardziej zasłużonych osób w firmie. To też trochę mówi o kulturze i atmosferze w 7N).

Tak jak wyjątkowa jest atmosfera w 7N, tak też, jak sądzę, wyjątkowa jest moja relacja z Markiem. To ten rodzaj relacji i zrozumienia, że nawet taki żart, jak ten z Sanepidem, nie kończy się niesmakiem, a – zaryzykuję – jeszcze większym zbliżeniem się. Znam go i wiem, na co mogę sobie pozwolić. Ktoś, kto nas nie zna, mógłby powiedzieć (i zrozumiałbym go), że żart był głupi i nieodpowiedzialny.

Ale ktoś taki uderzyłby kulą w płot, bo właśnie nas nie zna. Tak samo jak nie zna atmosfery 7N ktoś, komu nie w smak nasze żarty.

Jak śpiewał w jednej piosence Bob Dylan: „Don’t criticize what you can’t understand”.



_______