niedziela, 26 grudnia 2010

Powtórka z Nobla

Pewnie niewielu pracowników i również niewielu pracodawców wie, że tegoroczna nagroda Nobla w dziedzinie ekonomii przyznana została za pracę dotyczącą w dużej części właśnie ich, a konkretnie tego, jak jedni i drudzy zachowują się na rynku pracy, dlaczego tak się zachowują i co z tego wynika dla gospodarki. Nagrodę tę otrzymali w tym roku Amerykanie Peter Diamond i Dale Mortensen wspólnie z Brytyjczykiem (cypryjskiego pochodzenia) Christopherem Pissaridesem. Zajmowali się czymś, co w makroekonomii nosi nazwę teorii dopasowania (matching theory) i wyjaśnia, jak w czasie kształtują się obustronnie korzystne relacje, w tym także właśnie relacja pracodawca-pracownik. (Co ciekawe, inną obustronnie korzystną relacją, którą w skali makro można próbować wyjaśniać tą teorią, jest relacja małżeńska).

Na tyle, na ile moje krótkie studia nad teorią dopasowania dały mi jej zrozumienie, chodzi w niej z grubsza o to, że rynkowe dopasowanie pomiędzy tym, co w danym momencie na rynku pracy oferują pracodawcy (oferty pracy) a tym, co zaakceptują niezatrudnieni w tym samym momencie pracownicy (przyjmując oferty pracy), nigdy nie jest pełne. Do względnego dopasowania potrzebny jest też czas. Im koszt pozostawania danej osoby przez jakiś czas bez pracy jest niższy w stosunku do korzyści, którą może być znalezienie przez nią lepszej pracy, tym dłużej pozostawać ona będzie bez pracy - tzn. tym dłużej szukać będzie jeszcze lepszej oferty pracy. Jeśli w skali makro osób takich (przedłużających poszukiwania pomimo posiadania ofert pracy) jest wiele, może dojść do - z pozoru paradoksalnej - sytuacji, w której pomimo względnie wysokiego bezrobocia pracodawcy nie mogą znaleźć rąk do pracy. Nie jest to stan dla gospodarki korzystny.

Cóż, jeśli jest to niezrozumiałe (bo że jest uproszczone, to na pewno), następnym razem spróbuję zreferować tegorocznego Nobla z chemii.

A póki co, na nadchodzący Nowy Rok życzę wszystkim - poszukującym pracy i poszukującym pracowników - jak najszybszych i jak najlepszych dopasowań.

_______

czwartek, 16 grudnia 2010

Pokolenie kłamstwa?

Uczciwość w CV i uczciwość w prezentowaniu własnej osoby na rozmowie kwalifikacyjnej to temat pewnie tak stary, jak stara jest rekrutacja. Zawsze tam, gdzie mamy do czynienia z możliwością czy wręcz koniecznością prezentacji własnej osoby w pozytywnym świetle, a zarazem negatywne fakty z naszej przeszłości mogą mieć niepożądany wpływ na naszą przyszłość, tam istnieje wielka pokusa, by o pewnych rzeczach nie wspominać, a o pewnych wręcz skłamać. Tak dzieje się sferze zawodowej i prywatnej - przykładowo nie wyobrażam sobie, by na pierwszej randce (którą można sobie wyobrazić jako swoistą - obustronną - rozmowę rekrutacyjną) randkowicze eksponowali negatywne aspekty swej osoby czy swej przeszłości.

Jeśli więc w CV i podczas rozmów rekrutacyjnych w jakimś stopniu - może być on ekstremalnie różny: od pełnej prawdy to totalnego kłamstwa - kłamiemy, ciekawą jest kwestia, jak te kłamstwa wyglądają w przekroju społecznym. Kto kłamie bardziej: kobiety czy mężczyźni, ludzie ze stanowisk niskich czy wysokich, ludzie z małych firm czy z korporacji, kandydaci młodsi czy starsi. Nie znam odpowiedzi na te pytania, natomiast co do ostatniego (młodzi czy starzy) spotkałem się ostatnio z interesującą hipotezą, mówiącą, że częściej ubarwiać swoją osobę (w skrajnych przypadkach po prostu kłamać) mogą mieć tendencję młodsi.

Hipotezę tę i jej teoretyczne wyjaśnienie w swej książce o intrygującym tytule "Jak zostać zwolnionym" przedstawił Jeff Havens. Otóż młodsze pokolenie (zwane gdzieniegdzie Pokoleniem "Y") jest pierwszym pokoleniem, które w tak wielkim stopniu i na masową skalę kreuje swój wizerunek w Internecie. W sieci o wiele łatwiej niż w realu można swój wizerunek zupełnie niedużym kosztem ulepszyć, łatwo jest wykreować tam nowego, lepszego siebie. Młody człowiek z wcześniejszych generacji, dorastając, jeśli chciał się pokazać lepszym i fajniejszym niż jest, mógł być natychmiast i bezpośrednio (twarzą w twarz) skonfrontowany przez otoczenie. Młody człowiek doby Facebooka może natomiast podkolorowywać swój wizerunek "bezkarnie", sieć bowiem zazwyczaj "wszystko przyjmie". Dla Pokolenia "Y" kreowanie siebie w świecie wirtualnym jest rzeczą naturalną, można więc zasadnie założyć, twierdzi Havens, że również w CV ludzi młodych więcej jest kreacji niż rzeczywistości.

_______

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Zdarzyło się w CV (c.d.)


Dziś ciąg dalszy najbardziej pamiętnych fragmentów CV, na które natknąłem się w swojej rekruterskiej karierze.

_______

Języki •
Angielski: w stopniu dobrym jak na język obcy.

_______

(z bazy CV serwisu rekrutacyjnego)

Dodatkowe informacje o kandydacie:
żona twierdzi że świetny w łóżku, nie wiem czy jest wiarygodna

_______

Zainteresowania:

Muzyka rockowa: Depeche Mode, Culture Club (scena londyńska początku lat 80-tych ; najwspanialszy, najbardziej przełomowy i inspirujący okres w muzyce rockowej), Duran Duran, Erasure, U2, Kraftwerk,

Film: “The Truman Show”, “The Mask”, “In the Line of Fire”, „Se7en”, „Pulp Fiction”, „Trainspotting”, „American Beauty”, “Predator”, “Being John Malkovich”, ”Eyes Wide Shut”, “Rain Man”, “Tootsie”,” The Devil`s Advocate”, “The Matrix”, “Disclosure”, “The Game”, “The Godfather”, “Wag the Dog”, “The Name of the Rose”, “Crimson Tide”, “The Hunt for Red October”, twórczość Wood`y Allen`a, twórczosć Clint`a Eastwood`a James Bond (cała filmografia).

Seriale telewizyjne: “ALF”, „The Sopranos”, „Six Feet Under”, „Sex and the City”, “Ally McBeal”, “The Nanny”, “The Drew Carey Show”, “The X Files”.

_______

Poświęcasz Swój czas na przeczytanie kolejnego Curriculum Vitae, być może po przeczytaniu tego tekstu niektórzy uświadomią sobie, że szukali tak dobrego pracownika jak Ja! Gdybyś już teraz miał sobie wyobrazić idealnego pracownika w Swojej firmie, to jak by on wyglądał? Czy mógłbym zostać pracownikiem roku, z nagrodą za wspaniale osiągnięcia i sukcesy firmy, która od tego momentu nabrała nowej siły i perspektyw – jak by to było?

(...)

Nie musisz od razu kontaktować się ze Mną, porównaj inne CV, które otrzymałeś, Wiem doskonale, że zatrudnienie nowego pracownika jest odpowiedzialną decyzją, której nie można podejmować, jeśli nie jest się jeszcze pewnym, kto będzie najodpowiedniejszy na to stanowisko. Zależy mi na Twojej pełnej satysfakcji i zadowoleniu z podjętej decyzji!
_______


Być może po przeczytaniu powyższych oryginalności nasunie się Wam pytanie, na ile mają one wpływ na ocenę przydatności kandydatury przez rekrutującego. Znów nie mogę wypowiadać się za ogół rekruterów, jednak w z mojej perspektywy wygląda to następująco. Niefortunny czy zabawny zwrot nie musi wcale dyskwalifikować kandydata, o ile tylko pozostaje faktycznie niefortunnym zwrotem, nie zdradzającym jakichś cech kandydata, których - jako pracodawca - nie chcielibyśmy, by miał.
Przykładowo, trzeci z wymienionych fragmentów (ten, gdzie kandydat wymienia szczegółowo zespoły i filmy, które lubi) tak naprawdę nie mówi o kandydacie nic ponad to, że przesadził z nadmiarem informacji nieadekwatnych z zawodowego punktu widzenia (chyba że aplikował do radia lub telewizji). Za to w drugim z cytowanych fragmentów można już dopatrzeć się możliwej skłonności kandydata do żartowania w sposób wykraczający poza akceptowalne konwencje biznesowe.
Rada pozostaje zawsze jedna: jeśli nie jesteśmy pewni, czy cokolwiek wpisanego do CV nie wzbudzi kontrowersji, lepiej tego nie pisać. Miejsc i sytuacji, gdzie poczucie nasze humoru i oryginalność mogą znaleźć ujście, jest i tak sporo.


_______

wtorek, 7 grudnia 2010

Czy różnie kierunki studiów mogą być odebrane jako brak zdecydowania?

Maila z takim pytaniem otrzymałem niedawno od pewnej czytelniczki. Jest studentką piątego roku prawa, a w jej historii edukacyjnej zdarzył się epizod (trwający rok) na kierunku architektura krajobrazu. Kilka osób mówiło jej, że wpis w CV mówiący o tym roku jest pozycją niepotrzebną, ponieważ nie ma on związku z pracą, o którą czytelniczka ubiegać się będzie w przyszłości. Dodatkowo, według niej, istnieje obawa, że rekrutujący postrzegać będą ów rok jako dowód braku umiejętności ukierunkowania i braku zdecydowania.

Jakie jest moje zdanie? Niewykluczone, że część rekruterów faktycznie może interpretować zmianę studiów negatywnie. Nie zaliczam się do nich. (Nawiasem mówiąc, wielość możliwości interpretacji różnych rzeczy w CV i na rozmowach kwalifikacyjnych przez rekrutujących powoduje, że czasem autentycznie szkoda mi kandydatów. Zwłaszcza jeśli decyzyjność interpretującego jest odwrotnie proporcjonalna do jego kompetencji rekrutacyjnych).

Autorka listu sama pisze, że ten rok na architekturze krajobrazu był dla niej dużym osiągnięciem, m.in. dlatego, że dała sobie radę z różnymi, odmiennymi od dotychczas zgłębianego obszarami wiedzy. A to przecież kapitalny argument dla każdej osoby rozważającej przyjęcie do pracy osobę po studiach, która na pewno będzie musiała się uczyć nowych rzeczy. Co więcej, zmiana kierunku studiów świadczyć może o pewnej odwadze, o krytycyzmie, wreszcie o być może bardziej świadomym - bo bogatszym o szersze spojrzenie - wyborze studiów docelowych.

Oczywiście, jest granica. Ktoś, kto był na pięciu kierunkach i większości z nich nie skończył faktycznie może być uznany jako osoba nie najbardziej ukierunkowana. (Przypomniał mi się w tym momencie z moich czasów studenckich mój kolega z roku, który studiował jednocześnie trzy kierunki - socjologię, psychologię i teologię - wszystkie dziennie, do tego udzielał się aktywnie w samorządzie studenckim, chodził - również aktywnie - na siłownię i jeszcze dodatkowo miał dziewczynę (chyba też aktywnie). Zdaje mi się, że miał na imię Mariusz. Nie twierdzę wcale, że Mariusz był nieukierunkowany, twierdzę natomiast, iż z pewnością już podczas studiów doskonale organizował swój czas).

_______