wtorek, 26 kwietnia 2011

Wespół w zespół - jako czynnik zwiększający satysfakcję w pracy

Bardzo interesującym aspektem pracy rekrutera, przynajmniej dla mnie, jest możliwość spotykania się z wieloma ludźmi. Cenię zwłaszcza spotkania z kandydatami, którzy - poza wysokimi kompetencjami zawodowymi - mają też coś ciekawego do powiedzenia ogólnie. Rozmowa rekrutacyjna miewa wtedy element wzbogacającej, obustronnej dyskusji, wykracza poza standardowe odpytywanie. Miałem ostatnio przyjemność rozmowy z dwoma kandydatami, i to tego samego dnia, których rzucone mimochodem uwagi uznałem na tyle inspirujące , by podzielić się nimi tu, gdyż jak najbardziej dotyczą obszaru rozwoju zawodowego i satysfakcji z pracy.

Pierwszy kandydat podzielił się ze mną swą metodą trójkąta, czyli prostym zestawieniem trzech elementów, które bierze on pod uwagę wtedy, gdy rozważa ofertę pracy. Trójkąt ów to: 1) co (będzie się robić w danej pracy), 2) z kim (czyli jaki będzie mieć się zespół), 3) za ile. Niby oczywiste i każdy o tym wie, a jednak prostotę tego podejścia i występujący tu element analityczności w podejściu do tak trudno analizowalnej sytuacji jak decyzja o zmianie pracy uważam za dość nowatorskie. Dodam, że według tego kandydata, by podjąć decyzję o zmianie pracy czy podjęciu nowej pracy, muszą być spełnione w wystarczającym stopniu co najmniej dwa z trzech warunków w naszym trójkącie.

Drugi kandydat, omawiając któreś z minionych doświadczeń zawodowych, wskazał na jeden z trzech boków trójkąta jako na element, który w tamtej firmie decydował o wielkiej satysfakcji z pracy tam. Bokiem tym było "z kim", a więc zespół, z którym miał okazję pracować. Powiedział przy tym coś interesującego. Otóż zespół jego był tak dobry (w sensie merytorycznym i interpersonalnym), że jego członkowie dawali z siebie dużo więcej niż było wymagane - właśnie ze względu na zespół. Członkowie ci również dużo więcej uczyli się od siebie, dużo więcej zyskiwali merytorycznie dzięki świetnej tam atmosferze. To indywidualnie. Ale było też przełożenie na wyniki i osiągnięcia całej grupy. Były one większe niż mogło to wynikać tylko z sumy zaangażowania i kompetencji poszczególnych członków.

Jednym słowem: w zespole, w którym czujemy się dobrze, czerpiemy nie tylko większą satysfakcję z pracy, ale też osiągamy (i indywidualnie i jako grupa) więcej. Jaka może z tego płynąć rada rekrutacyjna? Pożądaną praktyką - dla rekrutowanych jak i rekrutujących - jest umożliwienie tym pierwszym spotkanie się podczas rekrutacji, choćby na krótko, z zespołem, z którym mieliby pracować.


_______

czwartek, 14 kwietnia 2011

Poczucie humoru w CV

Dziś pora przypomnieć sobie garść dawnych wpisów z aplikacji, na które natknąłem się w zamierzchłych czasach moich rekruterskich początków.

_______

Edukacja:
Obecnie jestem studentem 2 roku Marketingu i Zarządzania na WSPiZ im. Leona Koźmińskiego w Warszawie, studiuję w trybie zaocznym. Po ogólniaku miałem jeszcze krótki epizod edukacyjny w postaci studium masażu leczniczego, chętnie uśmierzę ból pleców ładnym koleżankom w biurze.



_______

Doświadczenie:
X od IX 06r. Nestle Purina Sudbury, Suffolk, England.
Wykonywałem różne prace w fabryce karmy dla zwierzaków. Szlifowałem swój inglisz, zarabiałem grube funciaki... :).

_______

Języki:
Bezproblemowo potrafię dogadać się po angielsku, nawet ze Szkotami, co nie jest takie proste.
Posiadam solidne podstawy rosyjskiego, czytam cyrylice. W razie potrzeby mogę szybko się nauczyć gawarit po rusku.
Niestety posiadam biologiczną awersję do niemieckiego, nie nauczę się go choćby za milion baksów.

_______


A na koniec wzmianka nie z CV, a z czatu z jednym z pracodawców sektora IT i nowe technologie podczas ostatnich Wirtualnych Targów Pracy organizowanych przez Pracuj.pl:
- Czy mają państwo oddział na Śląsku?
- Tak, mamy oddział w Krakowie.


___

środa, 6 kwietnia 2011

Praca w nadgodzinach a zdrowe serce

Trafiłem niedawno na wiadomość o badaniach, na podstawie których stwierdzono, że regularna praca w nadgodzinach znacząco przyczynia się do zwiększenia ryzyka zachorowalności na choroby serca. Badaniu poddanych zostało 6 000 brytyjskich urzędników państwowych. Dodatkowe 3-4 godziny pracy dziennie zwiększają ryzyko zapadalności nawet o 60%. Możliwe wyjaśnienie? Dłuższy czas w pracy to mniej czasu na relaksujące i odstresowujące aktywności pozazawodowe, w tym na sport. To także większe czysto fizyczne przemęczenie organizmu oraz większe narażenie na stres. To wszystko nic nowego, nawet wiedza potoczna mówi, że przepracowanie nie jest dobre dla zdrowia. Tu mamy po prostu mamy empiryczne, naukowe potwierdzenie.

Nigdy nie byłem zwolennikiem długotrwałej pracy po godzinach. Nigdy też nie potępiam osób, które pracują długo i dużo - nawet jeśli jest to ze szkodą dla ich zdrowia czy życia osobistego - bo czasem to nie kwestia wyboru, a zmuszającej nas do tego sytuacji. Na dłuższą metę jednak to chyba już bardziej kwestia wyboru i tu też nie mnie oceniać czyjeś wybory. (Często wyboru nie mają absolwenci, którzy - często w zdobytej z trudem pierwszej pracy - godzą się na sporo ponad 8-godzinny dzień pracy). Za to mogę ocenić, oczywiście negatywnie, swoistą modę na czy też pozę bycia zapracowanym. Autentycznie, spotkałem kilka razy osoby, które wydawały się dumne z tego, że są strasznie, nieprzyzoicie wręcz zapracowane i że na nic poza pracą nie mają czasu. W takich sytuacjach na pewno warto, jak pokazują wyniki przytoczonego wyżej badania, zbadać serce. A jeśli będą dobre, można pracować, ile "fabryka da".

A na koniec, w ramach ćwiczenia angielskiego, cytat ze wspomnianego artykułu:
"Work/life balance plays a vital role in well-being"


_______