czwartek, 23 maja 2013

Pierwsza rozmowa rekrutacyjna w dziejach ludzkości



(Dwukrotne kliknięcie w ekran włączy tryb pełnoekranowy. Ale też ułatwi twojemu przełożonemu zobaczenie, czym naprawdę zajmujesz się w pracy).

_______

niedziela, 19 maja 2013

Mowa ciała podczas rozmowy rekrutacyjnej i nie tylko

Mowa ciała nigdy nie wzbudzała we mnie większego zainteresowania, ani w sferze zawodowej ani w prywatnej. W tej pierwszej, przykładowo, nigdy nie przykładałem dużej wagi do tego, gdzie ktoś usiadł na rozmowie rekrutacyjnej ani w jaki sposób na niej siedział. Zauważałem oczywiście typowe wskaźniki różnych stanów emocjonalnych czy cech osobowości kandydatów, jednak na pierwszym miejscu stawiałem merytorykę. Tak jest w zasadzie do dziś. Uchybienia w prezencji (poza przypadkami skrajnymi) toleruję bardziej niż braki kompetencyjne czy formalne (np. brak wymaganego doświadczenia).

O tym, że ciało odzwierciedla nasze stany emocjonalne a może i osobowość, wiadomo od dawna, jest to wręcz element potocznej wiedzy psychologicznej. Mniej wiadomo natomiast o możliwym odwrotnym kierunku wpływu, tj. kiedy ciało oddziałuje na to, jak myślimy, co czujemy i jak wypadamy w oczach innych i w opinii nas samych.

Wiele inspiracji przynosi tu wykład amerykańskiej psycholog społecznej, Amy Cuddy na jednej z konferencji TED. 


W niezwykle interesującym wystąpieniu przywołuje ona pewien eksperyment psychologiczny, w którym jego uczestnicy różnili się co do oceny swoich szans w grze losowej, co do poczucia pewności sobie, co do asertywności, co do poziomów testosteronu i kortyzolu (hormonu stresu) w zależności od (uwaga!) tego, jaką pozę - dominującą lub uległą - przyjęli przez dwie (!) minuty w trakcie trwania eksperymentu. W innym eksperymencie uczestnicy - również podzieleni na tych, którym kazano przyjąć "dominującą" i "uległą" postawę ciała - uczestniczyli w hipotetycznej stresującej rozmowie rekrutacyjnej. Po wszystkich rozmowach grono zewnętrznych obserwatorów (nie mających żadnej wiedzy o tym, co wydarzyło się przed rozmowami) miało wybrać osoby, które zatrudniliby. Nietrudno zgadnąć, kogo wybrano.

Wstrzymałbym się z doradzaniem uczestnikom rozmów rekrutacyjnych, by na rozmowach tych przyjmowali pozy zdobywców świata, zakładając np. nogi na stół. Warto jednak mieć świadomość, że nasze ciało nie tylko odzwierciedla nasz stan umysłu i ducha, ale że i samo może owe stany umysłu i ducha kształtować. Rzadko kiedy zatrudnią nas w jakimkolwiek sensownym miejscu za samo przekonujące wrażenie. Jeśli jednak nasze ciało może stać się naszym sprzymierzeńcem w tym, jak się czujemy, co myślimy i jak nas odbierają, może nie zaszkodzi się tym ciut bliżej zainteresować.

_______

sobota, 4 maja 2013

O zachowaniu się na rozmowie o pracę

Poprzedni wpis dotyczył tego, czego unikać w CV. Poprawne CV to jednak jeszcze nie wszystko, gdyż najczęściej, by otrzymać pracę, trzeba także co najmniej poprawnie wypaść na rozmowie rekrutacyjnej. Co ciekawe, w niektórych przypadkach tym, co decyduje o sukcesie takiej rozmowy, jest nie tylko sama merytoryka (czyli ogólnie: co kto wie i jak to "sprzedał"), ale po prostu zachowanie kandydata, subiektywnie ocenione przez rekrutera czy przyszłego szefa. 

Doprawdy trudno tu o jednoznaczne wskazówki, którymi mógłby kierować się kandydat. Źle jest być zbyt spiętym, ale też niekoniecznie pozytywny efekt może przynieść nadmierne rozluźnienie. Źle być zbyt poważnym, ale z kolei trzeba też uważać z żartami. Niewskazany nadmierny (przestrzenny i emocjonalny) dystans, ale przesadne spoufalenie to też wróg rekrutowanego. Może właśnie tzw. złoty środek mógłby być tu najlepszą, uniwersalną radą. 

Zaistnienie tzw. chemii pomiędzy rozmówcami jest tym trudniejsze, jeśli pochodzą oni z różnych kultur. (Więcej o roli różnic kulturowych na rozmowach rekrutacyjnych pisałem w lutym). Niedawno moja  znajoma (Polka mieszkająca od kilku lat w Hiszpanii) opowiadała o jednej z rozmów rekrutacyjnych, jakie odbywała tam. Jej potencjalny szef, podczas serdecznego powitania ("Hola Patrycja!") pocałował moją koleżankę w policzek. I jak tu zachować złoty środek pomiędzy profesjonalnym dystansem a spoufaleniem się?

A na koniec, jak najbardziej w temacie subiektywnego oceniania zachowania kandydata i niestandardowych sposobów dotarcia do jego prawdziwego "ja", zabawny filmik o tym, jak do sprawy zabrali się podczas rekrutacji w Heinekenie.