piątek, 20 marca 2015

Ninja/Rockstar Senior Informatyk, czyli co mówią (?) nazwy stanowisk w IT

Nazewnictwo stanowisk w branży IT to ciekawy dla mnie temat. Nazwy stanowisk z reguły nie odgrywały większej roli w rekrutacjach, ale odkrywają one pewne mechanizmy rządzące się branżą, a i w ogóle światem biznesu.

Do dziś nie odkryłem na przykład, jaki klucz stosują firmy w nazywaniu stanowisk programistycznych. Kiedy, dajmy na to, nazywają swoich programistów developerami, kiedy software engineerami, a kiedy właśnie programistami (programmers). Spotkałem się kiedyś z opinią, że Developer i Software Engineer (Inżynier Oprogramowania) są bardziej zaawansowanymi rolami w stosunku do Programisty, gdyż obejmują też projektowanie rozwiązań, podczas gdy Programista - według tej opinii - zawęża swoje działania tylko do kodowania. Nie sądzę jednak, by większość programistów zgodziła się z tym. Wiele zależy po prostu od konwencji przyjętej w konkretnej firmie i Programista równie dobrze może mieć szerszy zakres obowiązków od Software Engineera.

Konwencja danej firmy decyduje też o tym, czy stanowisko ma swej nazwie Junior czy Senior. Są firmy, gdzie Programista z dwuletnim doświadczeniem zawodowym będzie seniorem, a są i takie (choć pewnie niewiele już ich), gdzie developerzy z pięcioletnim doświadczeniem tytułowani są nadal Juniorami. Nie zauważyłem, by programiści przywiązywali szczególnie dużą wagę do nazw stanowisk, by byli wybredni pod tym względem. I chyba słusznie. Warto jednak mieć na uwadze (w kontekście swego CV), idąc do nowej firmy, by nie dać obsadzić się na stanowisku nazwanym nieadekwatnie do wykonywanych obowiązków. Albo brzmiącym egzotycznie. Albo niezyt - z komercyjno-korporacyjnego punktu widzenia - atrakcyjnie.

Przykładem tego ostatniego mógłby być Informatyk, którym niegdyś zbiorczo określano wszystkie zawody mające cokolwiek wspólnego z komputerami, podczas gdy dziś utożsamiany jest z pracą administracyjno-helpdeskową w polskich, raczej niedużych firmach czy instytucjach publicznych. Nazwa Informatyk jest jeszcze o tyle przydatna, że umożliwia w Polsce międzypokoleniową komunikację, tj. wytłumaczenie przez dzisiejszych dwudziesto- i trzydziestolatków ze świata IT ich rodzicom i dziadkom, czym zasadniczo się zajmują. Nie sądzę bowiem, by dzisiejszemu pokoleniu 50+ w Polsce cokolwiek mówiły nazwy takie jak Developer, Designer, Administrator, Analyst... Nazwa Informatyk zaś coś już mówi, mianowicie to, że syn/wnuk zajmuje się komputerami, co jest przcież jak najbardziej zgodne z prawdą.

Ciekawe natomiast, czy mówią cokolwiek komukolwiek spoza branży IT nazwy takie jak Ninja czy Rockstar. Zwłaszcza to pierwsze pojawia się czasem może jeszcze nie jako formalna nazwa stanowiska, a bardziej jako dodatek, epitet mający wskazać na rzekomo wysokie kompetencje programisty tak charakteryzowanego. Zauważyłem, że ogół developerów raczej z dystansem postrzega tę modę. Słowo rockstar wywołuje wręcz lekką irytację, jak w tej wypowiedzi użytkownika forum Quora: Życie zawodowego programisty to siedzenie przy biurku, myślenie, kodowanie, słuchanie muzyki, przeklinanie, picie kawy i unikanie ludzi zadających głupie pytania, by mieć czas na koncentrację. Udawanie, że ma to cokolwiek wspólnego z lataniem prywatnymi samolotami, narkotykami, seksem z gruppies i występami przed tłumami to obraza dla naszej inteligencji.


______

poniedziałek, 2 marca 2015

Czy kobiety w świecie programistycznym muszą bardziej się starać?

Absolutnie nie piszę tego z okazji zbliżającego się 8. marca i Dnia Kobiet - stwierdzam fakt. Spośród ok. 30 kandydatów programistów .NET, jakich spotkałem w ciągu ostatnich ok. dwóch miesięcy, kobiet miałem dwie i gdybym miał wybrać top 5 (z całej 30-stki), obie spokojnie weszłyby do piątki. Jedną udało nam się zatrudnić, w przypadku drugiej ubiegła nas inna firma.

Były lepsze od większości męskich kontrkandydatów zarówno w kryteriach interpersonalnych (np. lepsza komunikacja), jak i technicznych (np. większa wiedza z inżynierii oprogramowania, wyższe umiejętności algorytmiczne). Świetnie mówiły po angielsku, w czym też górowały nad panami.

Nie trzeba być statystykiem, by mój przykład zdyskwalifikować jako bazujący na zdecydowanie zbyt małej próbie (zwłaszcza kobiet). Mogło być też tak, że wspomniane dwie panie - jako jedyne reprezentujące swoją płeć w całej 30-stce kandydatów - po prostu dobrze zapamiętałem. Wyróżniły się z racji płci, więc trochę podświadomie wyróżniam je w czysto zawodowych kryteriach? Nie sądzę, że aż tak. Jeszcze raz powtórzę: na 30 kandydatów obie byłyby w piątce.

Skłoniło mnie to do postawienia - fakt: ryzykownej - hipotezy, czy nie jest tak, że kobiety z racji swej skrajnej mniejszości (by nie powiedzieć: obcości) w środowisku programistycznym, by w nim zaistnieć i by być traktowanymi na równi z mężczyznami, muszą starać się bardziej? Sektor IT, a zwłaszcza stanowiska programistyczne, zdominowany jest przez facetów tak bardzo, że kobiety są dużo bardziej dostrzegalne, a więc i częściej poddawane - nierzadko stereotypowym - ocenom.

Wyobrażam sobie, że jeśli w jakimś zespole programistycznym - zazwyczaj wyłącznie męskim i to zwykle przez długi czas - pojawia się kobieta-programistka, jest to dla osób w nim pracujących duże wydarzenie. Wielu programistów, stykających się w swej branży już od czasów studiów prawie wyłącznie z mężczyznami, może nabrać (niekoniecznie uświadomionego) przekonania, że jeśli kobiet w programowaniu jest tak mało, to widocznie stoją za tym jakieś naturalne przyczyny. Stąd już tylko krok do stwierdzenia, że być może po prostu kobiety mniej się do tego nadają. (A że tak nie jest, przekonują liczne badania). 

To mogłoby powodować, że te kobiety, które już programistkami zostają - świadome swej odmienności w świecie zdominowanym przez mężczyzn - robią dużo, by udowodnić, że są tak samo dobre. Nie wiem, czy tak jest. Snuję hipotezy. Przypadek moich dwóch świetnych kandydatek daje mi do myślenia. Jeśli zupełnie w moich przypuszczeniach chybiłem, przyznam się do błędu i rozważę powrót na jakieś studia.


_______
fot.: www.devbattles.com