niedziela, 23 lipca 2017

Pojedziemy na łów, czyli na konferencję IT

Mówi się czasem w rekrutacji o wojnie o talenty (war for talent). Oznacza to po prostu, że pracowników ciężko pozyskać i że należy aktywnie o nich z innymi firmami rywalizować, czasami wręcz - umownie - toczyć wojnę. Wojna już dawno przeniosła się z tradycyjnych portali rekrutacyjnych do zawodowych serwisów społecznościowych (zwłaszcza LinkedIn), które dziś są chyba głównym polem bitewnym.

                                               _______

Prawdziwa wielka wojna rzadko jednak toczy się na jednym polu. Tak też i wojna o najlepszych (a może już po prostu - o jakichkolwiek?) w branży IT przeniosła się z rzeczywistości wirtualnej z powrotem do tzw. reala, konkretnie: na targi pracy i konferencje informatyczne. Od kilku lat zauważam coraz bardziej intensywny ruch na tym polu. Coraz więcej firm i podmiotów niekomercyjnych (grup, stowarzyszeń itp.) proponuje mi i mojej firmie udział w różnego typu wydarzeniach. W zamian za uczestnictwo (i wydane pieniądze) oferuje się nam dostęp do dziesiątków, setek, a przy największych imprezach nawet tysięcy kandydatów. 

Zależnie od profilu konferencji/targów, możemy mieć dostęp do ludzi o różnych poziomach doświadczenia (od studentów do ekspertów), o różnych profilach zawodowych (programiści, administratorzy, testerzy itd.), wreszcie o różnych profilach technologicznych. Widać tu rozwój rynku i specjalizację. W zależności od potrzeb i zasobności portfela można wybrać: rozmiar stoiska na konferencji, poziom szczegółowości danych o jej uczestnikach, możliwość mailingu do nich, możliwość wystąpienia z prezentacją, możliwość organizacji konkursu, pełne portfolio interesujących gadżetów rozdawanych uczestnikom: od piłek antystresowych aż po lody i napoje (niekiedy też antystresowe).

Osobiście bardzo lubię konferencje. Z rekruterskiej perspektywy patrząc, są dla mnie ożywczą przerwą od wirtualnej rzeczywistości setek profili na LinkedIn i wyjściem do - prawdziwych - ludzi. Są szansą spotkania byłych kandydatów. Są szansą poodpowiadania na pytania, a nie tylko (jako rekruter) ich zadawania. Są wreszcie szansą poznania konkurencji, z którą o całe te setki znających się na komputerach (głównie) mężczyzn walczymy.

Właśnie: walczymy. Mam wrażenie, że konferencje i targi - widziane wyłącznie jako polowanie na kandydata - stają się jakimś konkursem piękności i rozdawnictwa gadżetów. Stosunkowo niewiele firm jest w stanie zaproponować coś oryginalnego, wykraczającego poza proste wręczenie uczestnikowi konferencji mało wartościowego czegokolwiek w zamian za zostawienie danych kontaktowych, a najlepiej CV.

Wyobrażam sobie, że gdybym był programistą i uczestnikiem takiej konferencji, to bardziej od gadżetu - w końcu co można zrobić z piątym kubkiem, dziesiątą koszulką i siódmym zeszytem - zależałoby mi na porozmawianiu z reprezentantem firmy rzeczywiście znającym jej projekty, najlepiej też potrafiącym powiedzieć o nich cokolwiek więcej poza wymienieniem stosu technologii. A jeśli powiedział(a)by mi jeszcze o trendach w zarobkach czy trendach w zapotrzebowaniu na specjalistów w danej technologii, jeśli profesjonalnie doradziłby mi, jak odpowiadać na kłopotliwe pytania HR-owców na rozmowach rekrutacyjnych, byłbym wniebowzięty, nawet jeśli opuściłbym stoisko firmy bez wymarzonej piłki antystresowej.

Rekruterzy, mniej rozdawajcie, więcej rozmawiajcie! Wojna o talenty IT może toczyć się i na konferencjach, ale nie musi przybierać formy "zostaw mi CV, a dostaniesz długopis".


_______
fot.: Manttas@Flickr

5 komentarzy:

  1. Co masz na myśli pisząc "jak odpowiadać na kłopotliwe pytania HR-owców"? To znaczy, że jest gotowy tutorial? Dokąd ten świat zmierza, że trzeba mieć przygotowane odpowiedzi na rozmowę? Może ja już jestem programistą starej daty, ale zawsze odpowiadam to co myślę, a jak ktoś mnie pyta jakim zwierzęciem chciałbym być, to ja się wtedy pytam czy jestem na rekrutacji do zoo czy do poważnej firmy z poważnymi, ciekawymi i rozwijającymi projektami, wstaję, grzecznie dziękuję i wychodzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może właśnie niektórzy potrzebują pomocy w wymyśleniu odpowiedzi na tego typu (np. jakim zwierzęciem chciałbyś być) pytania? Kłopotliwym pytaniem może być każde pytanie, nawet najbardziej typowe, np. o słabe strony czy o plany zawodowe za 5 lat. Pomoc tu niekoniecznie musi oznaczać dawania gotowych, dosłownych odpowiedzi. Czasem już podpowiedzenie, czego absolutnie nie mówić, może być sporą pomocą.

      Pozdrawiam,
      PZ

      Usuń
    2. Dlatego właśnie dla mnie to jest co najmniej dziwne, że trzeba odpowiadać według jakiegoś klucza i reguł, czyli dopasowujemy daną odpowiedź do tego co rekruter chciałby usłyszeć, a nie to co myślimy - w tym momencie jesteśmy nieszczerzy w stosunku do samych siebie.

      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Całe te konferencje są dla mnie nic nie warte. Jeśli firma szuka kogoś takiego jak ja to moje filtry na linkedin/indeed/pracuj.pl/adzuna/filltr/nofluffjobs wyłapią ogłoszenie i wtedy aplikuję bezpośrednio. Jeśli nie mają nic dla mnie to konferencja nic nie pomoże i tylko czas stracę. A organizatorzy konferencji potrafią nachalnie spamować moją skrzynkę nawet mimo wyraźnej prośby o zaprzestanie jakiejkolwiek korespondencji. Jednych takich niedawno musiałem postraszyć GIODO.

    OdpowiedzUsuń