czwartek, 27 października 2011

Jak świetnie wypaść na rozmowie o pracę

Dziś temat tak stary jak sama rekrutacja. Temat właściwie kluczowy: tajemnica sukcesu na rozmowie o pracę, na spotkaniu rekrutacyjnym. Temat bardzo istotny, gdyż niewiele jest  spotkań, które w tak kluczowy sposób przesądzają o naszym życiu zawodowym. Biorąc pod uwagę względnie krótki czas ich trwania i relatywnie małą częstotliwość ich odbywania, rozmowy rekrutacyjne mają znaczenie w naszej karierze niekiedy kluczowe, czasem nawet większe niż to, jakim jesteśmy pracownikiem. Umieć dobrze wypadać na rozmowie o pracę  - niezależnie od wszystkich innych czynników wpływających na nasze szanse zawodowe - jest bezcenne. Nie dziwi więc, że na świecie (zwłaszcza w Ameryce) powstało i ciągle powstaje mnóstwo  poradników w obszarze doskonalenia umiejętności dobrego wypadania na rekrutacjach. W księgarni Amazon, na zapytanie "job interview", wyszukiwarka znajduje nam 31 696 pozycji. Pierwsze z brzegu: "Acting the Interview: How to Ask and Answer the Questions That Will Get You the Job", "Instant Interviews: 101 Ways to Get the Best Job of Your Life", "Winning Job Interviews", "301 Smart Answers to Tough Interview Questions", "Job Interviews for Dummies", i tak dalej.

Czy polecałbym czytać takie książki? Żadnej w całości nie czytałem, więc kategorycznie się nie wypowiem, choć stosunek do nich mam raczej sceptyczny. Być może wiele z nich we fragmentach oferuje jakieś ciekawe podpowiedzi, może gdzieniegdzie znajdziemy jakieś ciekawe obserwacje, które zainspirują nas do lepszych - z rekrutacyjnego punktu widzenia - zachowań podczas rozmowy rekrutacyjnej. Warto wystrzegać się zbyt dosłownego i zbyt wprost interpretowania porad. Książkowe odpowiedzi, nienaturalność komunikacji (zwłaszcza niezgodność tego, co się faktycznie myśli i tego, co chciałoby się powiedzieć, by lepiej wypaść) przez doświadczonego rekrutera zostaną wychwycone i na pewno nie wpłyną pozytywnie na ocenę nas.

Ja, zamiast książki, pokusiłbym się o danie w zasadzie tylko jednej, jedynej rady, wynikającej z doświadczenia z wielu rekrutacyjnych spotkań. Jeśli myślę o jednej podstawowej rzeczy, która łączy kandydatów, którzy wypadają dobrze na moich spotkaniach rekrutacyjnych, rzeczą tą jest... po prostu odpowiadanie na zadawane pytania. Rzecz, wydawałoby się, prosta: usłyszeć, o co spytał rozmówca, zrozumieć jego pytanie i udzielić - na to pytanie - odpowiedzi. Wydawałoby się. Wielu kandydatów ma z tym trudności. Należą do nich zwłaszcza:
1) nadmierna skłonność do rozwijania w wypowiedzi wątków niezwiązanych z pytaniem
2) nadmierna skrótowość i lakoniczność wypowiedzi
3) nadmierna chęć do pozytywnego zaprezentowania się i udzielanie odpowiedzi takiej, jakiej wydawałoby się, że oczekiwałby rekruter, zamiast udzielenia po prostu odpowiedzi na zadane pytanie

Jak dobrze wypaść na rozmowie rekrutacyjnej? Po prostu odpowiadać na zadawane pytania. Wyczerpująco, ale bez rozgadywania się (pkt 1). Konkretnie i do rzeczy, ale nie nazbyt lakonicznie (pkt 2). Ukazując siebie w pozytywnym świetle, ale realistycznie i w związku z zadawanymi pytaniami (pkt 3).

Moja książka na Amazonie byłaby długa na pół strony i miałaby tytuł: "How to Win a Job Interview? Answer Questions".


_______

czwartek, 20 października 2011

Gdy rekrutowany jest daleko

Rozmowa rekrutacyjna z założenia i najczęściej jest rozmową face-to-face, co znaczy, że osoba rekrutowana i rekrutująca znajdują się w jednym pomieszczeniu i w tym samym czasie. (Dodatkowo, jak mocno sugeruje nazwa, osoby te zwrócone są twarzami do siebie). Czasami bywa jednak tak, że fizyczna współobecność rekrutowanego i rekrutera nie są możliwe. W dzisiejszych czasach, kiedy wszystko przyspiesza i coraz więcej rzeczy (także w biznesie) ma być zrobionych "na już", czasem tygodnie lub nawet dni zwłoki w rekrutacji są czasem zbyt długim. W sytuacji, kiedy rozmowę rekrutacyjną musimy przeprowadzić szybko, a wiemy, że kandydat fizycznie nie będzie mógł być na niej obecny, pojawia się kwestia ewentualności przeprowadzenia rozmowy przy wykorzystaniu narzędzi telekomunikacji, np. telefonu, Skype'a czy urządzeń wideokonferencji. 

Jakie są moje doświadczenia w rekrutacjach z wykorzystaniem tego typu zdobyczy technologicznych i jak, moim zdaniem, telerekrutacja może wpływać na wynik rekrutacji? Skype i telekonferencje są świetnymi narzędziami mogącymi wesprzeć proces rekrutacji, ale: 1) nie zastąpią spotkania face-to-face jako najlepszego sposobu na poznanie rekrutowanej osoby, 2) lepiej z nich nie korzystać, jeśli ma się sprzęt/połączenie złej jakości, gdyż przyniosą więcej problemów niż korzyści. Zrywane połączenie, opóźnienia w przesyłanym obrazie i dźwięku, czy jakiekolwiek zakłócenia mogą - nawet podświadomie - rzutować na wzajemny odbiór stron rozmowy. W najgorszym przypadku powracające podczas rozmowy problemy techniczne mogą wywołać irytację którejkolwiek ze stron. Podirytowany kandydat nie zaprezentuje się z najlepszej strony, podirytowany rekrutujący nie dokona najbardziej obiektywnej oceny kandydata. 

Podsumowując, nowoczesne narzędzia telekomunikacji wykorzystywałbym w rekrutacjach tylko wtedy, jeśli są wysokiej jakości, nierzutującej w żaden sposób na przebieg rozmowy. Jeśli tak nie jest, lepiej wykorzystać stary, dobry telefon (o ile też oczywiście połączenie będzie dobrej jakości), który - wbrew pozorom - ma wiele zalet, nawet w porównaniu z rozmową face-to-face.

A poniżej, gratisowy bonus, tylko w Rekrutacyjnym:
artykuł o tym, jak przygotować się do rozmowy o pracę / rozmowy rekrutacyjnej przez Skype'a.


_______

wtorek, 11 października 2011













Instytucje praktyk i stażów na trwałe wpisane są w krajobraz rynku pracy studentów i absolwentów. Większość z nich, poszukując pracy, z pewnością zetknęła się z ofertami praktyk/stażów, niemała część ma w swoim życiorysie zawodowym tę formę związania się pracodawcą. Praktyki i staże różni właściwie niewiele. Te drugie zwyczajowo traktuje się jako bardziej "poważne", są też - w przypadku stażów absolwenckich - regulowane ustawowo i finansowane przez państwo. Istota jest jednak ta sama: i praktyki i staże to zatrudnienie niepełne, wstępne i trochę na niby, będące jedynie wstępem do prawdziwego zatrudnienia, gdzie przez prawdziwość rozumiem 1) stałość i 2) płatność tego zatrudnienia. Zwłaszcza płatność. Przyjęło się bowiem, że wielu pracodawców traktuje staże i praktyki jako sposób na pozyskanie niepłatnej siły roboczej. Co więcej, część z nich traktuje staże i praktyki nie jako wstępny etap do etatu, a jako stały sposób na niepłacenie za wykonywaną pracę, bądź proponując kolejne (bezpłatne) staże/praktyki po ich zakończeniu dotychczasowym stażystom/praktykantom, bądź zatrudniając kolejnych. Sprzyja temu wysoka nadpodaż absolwentów w stosunku do ofert pracy i bardzo wysokie wśród nich bezrobocie.

Problem niepłatnych, wielomiesięcznych staży i praktyk dotyczy nie tylko Polski, tak jak nie tylko w naszym kraju mamy problem wysokiego bezrobocia wśród absolwentów. Zjawisko to występuje także w Wielkiej Brytanii. Stało się ono na tyle doniosłe, odczuwalne i frustrujące, że doprowadziło do ciekawej inicjatywy absolwentów i innych ludzi związanych z rynkiem pracy, którzy niełatwym losem absolwentów postanowili się zająć. Powstał tam serwis internetowy Graduate Fog, który zawiera m.in. listę firm praktykujących - zdaję sobie sprawę z mocy słowa, ale jest ono chyba adekwatne - wyzysk absolwentów. Inicjatywę opisał w jednym z ostatnich numerów dziennik The Guardian. Na wspomnianej liście pojawiły się znane w UK firmy, m.in. sieci odzieżowe Topshop i Urban Outfitters, czy firma doradztwa personalnego Reed. Ta ostatnia została napiętnowana za publikację 46 ogłoszeń o - oczywiście niepłatną - pracę, takich jak np. "Intern Receptionist", "Intern Executive Assistant", czy "Secretarial Admin Internship". Szybko zdjęła ogłoszenia. Przedstawiciele działów PR i HR wspomnianych firm swoją politykę argumentują mniej więcej następująco: "To nie są normalne etaty. Absolwenci nie wykonują u nas prawdziwej pracy, a jedynie przyglądają się pracy naszych właściwych pracowników. Przyjmowanym absolwentom dajemy możliwość wyboru czasu pracy, opłacamy im też bilety i posiłki". Jeśli już jesteśmy w Anglii, to wydaje mi się, że dobrym słowem na opisanie tego rodzaju argumentacji jest słowo "bullshit". 

Kiedy powstanie podobny serwis u nas? Obiecuję umieścić tu do niego link.

_______