Instytucje praktyk i stażów na trwałe wpisane są w krajobraz rynku pracy studentów i absolwentów. Większość z nich, poszukując pracy, z pewnością zetknęła się z ofertami praktyk/stażów, niemała część ma w swoim życiorysie zawodowym tę formę związania się pracodawcą. Praktyki i staże różni właściwie niewiele. Te drugie zwyczajowo traktuje się jako bardziej "poważne", są też - w przypadku stażów absolwenckich - regulowane ustawowo i finansowane przez państwo. Istota jest jednak ta sama: i praktyki i staże to zatrudnienie niepełne, wstępne i trochę na niby, będące jedynie wstępem do prawdziwego zatrudnienia, gdzie przez prawdziwość rozumiem 1) stałość i 2) płatność tego zatrudnienia. Zwłaszcza płatność. Przyjęło się bowiem, że wielu pracodawców traktuje staże i praktyki jako sposób na pozyskanie niepłatnej siły roboczej. Co więcej, część z nich traktuje staże i praktyki nie jako wstępny etap do etatu, a jako stały sposób na niepłacenie za wykonywaną pracę, bądź proponując kolejne (bezpłatne) staże/praktyki po ich zakończeniu dotychczasowym stażystom/praktykantom, bądź zatrudniając kolejnych. Sprzyja temu wysoka nadpodaż absolwentów w stosunku do ofert pracy i bardzo wysokie wśród nich bezrobocie.
Problem niepłatnych, wielomiesięcznych staży i praktyk dotyczy nie tylko Polski, tak jak nie tylko w naszym kraju mamy problem wysokiego bezrobocia wśród absolwentów. Zjawisko to występuje także w Wielkiej Brytanii. Stało się ono na tyle doniosłe, odczuwalne i frustrujące, że doprowadziło do ciekawej inicjatywy absolwentów i innych ludzi związanych z rynkiem pracy, którzy niełatwym losem absolwentów postanowili się zająć. Powstał tam serwis internetowy Graduate Fog, który zawiera m.in. listę firm praktykujących - zdaję sobie sprawę z mocy słowa, ale jest ono chyba adekwatne - wyzysk absolwentów. Inicjatywę opisał w jednym z ostatnich numerów dziennik The Guardian. Na wspomnianej liście pojawiły się znane w UK firmy, m.in. sieci odzieżowe Topshop i Urban Outfitters, czy firma doradztwa personalnego Reed. Ta ostatnia została napiętnowana za publikację 46 ogłoszeń o - oczywiście niepłatną - pracę, takich jak np. "Intern Receptionist", "Intern Executive Assistant", czy "Secretarial Admin Internship". Szybko zdjęła ogłoszenia. Przedstawiciele działów PR i HR wspomnianych firm swoją politykę argumentują mniej więcej następująco: "To nie są normalne etaty. Absolwenci nie wykonują u nas prawdziwej pracy, a jedynie przyglądają się pracy naszych właściwych pracowników. Przyjmowanym absolwentom dajemy możliwość wyboru czasu pracy, opłacamy im też bilety i posiłki". Jeśli już jesteśmy w Anglii, to wydaje mi się, że dobrym słowem na opisanie tego rodzaju argumentacji jest słowo "bullshit".
Kiedy powstanie podobny serwis u nas? Obiecuję umieścić tu do niego link.
_______
Ten problem jednak rozwiązuje się częściowo samoczynnie. Niż demograficzny wytnie lwią część chętnych do pracy za darmo zmuszając do płatnych alternatyw i walnięcia się w łeb (mam nadzieję)
OdpowiedzUsuńNic nie pobije pewnej polskiej firmy (szumnie nazywającej się "instytutem"), która kandydatowi z 6-7 latami porządnego doświadczenia w branży zaoferowała "staż i przeszkolenie", podczas gdy większość jej kadry stanowili świeży absolwenci lokalnego uniwersytetu. Facet musiał się powstrzymać przed roześmianiem w twarz i zapytaniem "no to kogo mam wam wyszkolić, na kiedy i za ile?"
OdpowiedzUsuń