niedziela, 30 września 2012

Rozmowa rekrutacyjna z... kamerą

Otrzymałem kilka miesięcy temu ofertę dotyczącą systemu mającego sprawić, że "nie będę już musiał czytać CV kandydatów", że bardzo szybko i "prawie jak na żywo" będę mógł poznać danego kandydata (nawet jego - uwaga - osobowość). Każdą rekrutacyjną nowość, w dodatku taką gdzie zaangażowane są nowe technologie, witam z wielkim zainteresowaniem, toteż i tu poświęciłem więcej czasu, by nieco dokładniej poznać ofertę.

LiveLike, bo to ten system oferta prezentowała, jest platformą do przeprowadzania wideo-rekrutacji (w linku video promocyjne). Ale nie w czasie rzeczywistym. Wstępna rozmowa (?) rekrutacyjna polega tu na tym, że kandydatowi wysyła się na maila przygotowany wcześniej zestaw pytań, po czym kandydat w dogodnym dla siebie momencie i miejscu uruchamia kamerę, klika przycisk "nagraj wideo" i po kolei odpowiada na wysłane mu pytania. W trudniejszej opcji pytania zadawane są dopiero podczas nagrywania, kandydat nie ma więc możliwości wcześniejszego przygotowania odpowiedzi. Nagrany w ten sposób film trafia do rekrutera, który w dogodnym tym razem dla siebie czasie i miejscu ogląda go i na podstawie seansu decyduje, czy zaprosić kandydata na spotkanie. (Mam nadzieję, że już osobiste, a nie z kolejną kamerą).

Doceniając wysiłek pomysłodawców, twórców, marketingowców i sprzedawców systemu w ulżeniu trudnej rekruterskiej doli, muszę wyrazić swą mocno negatywną opinię na temat takiej pomocy. Za systemem takim jak LiveLike (w tym linku kolejny film promocyjny produktu) stoi grupa głębszych przekonań nt. istoty rozmowy rekrutacyjnej - przekonań w dużej mierze błędnych. Jakie to przekonania?

1) Że rozmowa rekrutacyjna to po prostu zestaw gotowych pytań, zadawanych wszystkim kandydatom mechanicznie i bezrefleksyjnie, zawsze w tej samej kolejności i w ten sam sposób
2) Że jedno i to samo pytanie w przypadku każdego kandydata załatwi sprawę; że nie potrzeba zadawania pytań dodatkowych, pogłębiających, doprecyzowujących
3) Że interakcja pomiędzy rekruterem i kandydatem jest nieważna; że kandydat tak samo zachowywać się będzie w interakcji z komputerem (i kamerą), jak w interakcji z żywym człowiekiem
4) Że pytania kandydata podczas rozmowy rekrutacyjnej są nieistotne
5) Że kandydat ładniej prezentujący się będzie lepszym pracownikiem
6) Że czas (tj. jego oszczędność) w rekrutacji jest najważniejszy
7) Że CV jest z założenia mało warte i mało mówi o kandydacie

Każde jedno z tych założeń zdecydowanie częściej jest błędne niż prawdziwe.

Odpowiedziałby mi pewnie obrońca systemu, że LiveLike nie chce zastąpić samego spotkania rekrutacyjnego, że ma tylko ułatwić etap tzw. pre-selekcji aplikacji. Ale co warta będzie cała rekrutacja, jeśli już na etapie właśnie tej pre-selekcji rekruter będzie dokonywał błędnych decyzji ze względu na tak powierzchowną rozmowę (?) rekrutacyjną? Poza tym, czy system oszczędzi mu aż tak wiele czasu, jeśli i tak rekruter będzie później musiał oglądać nagrane przez kandydatów filmy?

Nie wiem, w przypadku rekrutacji na jakie stanowiska system może się sprawdzić. Może prezenterów telewizyjnych? Ale wszak dawno już stwierdzono, że telewizja kłamie...

_______

2 komentarze:

  1. Brałem nie tak dawno udział w rekrutacji z użyciem podobnego narzędzia ;-) Co ciekawe na jednym etapie się nie skonczyło, gdyż potem była jeszcze pogadanka przez wspomnianą kamerkę z żywym człowiekiem. Ostatecznie mieliśmy się w końcu spotkać w realu, lecz fakt że miało się to odbyć w okolicach mojego urolpu spowodowało że do tego spotkania nie doszło. Podsumowując rekrutacja kamerkowa to nie jest coś co szybko powtórzę. Ponadto w przeciwieństwie do Pana uważam że jest to wręcz wymarzony sposób dla osób chcących zgormadzić/ powiększyć swój zbiór zasobów ludzkich, gdyż umożliwia bezbolesne wybranie tychże zasobów. Oczywiście jest to fatalne narzędzie dla kogoś chcącego budować dobrze dobrany zespół ludzki, ale o czym my tu mówimy - małym procencie rynku. W związku z powyższym wróże podobnym systemom świetlaną przyszłość. Wszakże zwalniać także można przez Skype'a, co pokazano w filmie z Clooney'em ;-).

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam bardzo mieszane odczucia. Czy rzeczywiście taki sposób usprawnia rekrutację? Według mnie w niewielkim stopniu. Jeśli mielibyśmy na poważnie brać pod uwagę takie „kamerkowe” rozwiązanie, sensowniejsza byłaby chyba prowadzona na żywo rozmowa niż nagrywanie odpowiedzi na przysłany wcześniej zestaw pytań. Taki sposób odpowiadania na pytania mocno kojarzy mi się z wypełnieniem ankiety lub testu, tyle tylko, że osoba rekrutująca usłyszy nas głos i zobaczy, jak wyglądamy, czego nie ma w przypadku przesłania pisemnych odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń