poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Porozumienie ponad kulturami


Różnie nazywa się ową najpopularniejszą metodę w procesie rekrutacji, jaką jest rozmowa kwalifikacyjna. Można powiedzieć, że to rozmowa o pracę lub inaczej - rozmowa rekrutacyjna. Albo wywiad rekrutacyjny, choć to chyba rzadsze. Z najbardziej nietypowym określeniem spotkałem się dość już dawno temu, kiedy pochodzący z Rosji (ale mówiący po polsku) kandydat, spytał, kiedy i gdzie odbyłoby się p r z e s ł u c h a n i e. Socjologiczne nawyki kazały mi zastanowić się, skąd wzięło się tak zabawne określenie zazwyczaj miłej (przynajmniej, gdy ja ją prowadzę) rozmowy kwalifikacyjnej. Czy to prostu nie dość dobra znajomość języka polskiego, czy też brak odpowiednich wyrazów w języku rosyjskim, czy może to kwestia kulturowa, czy może także uwarunkowania historyczne i polityczne specyficzne dla Rosji.

Całkiem niemały odsetek kandydatów, którzy pracowali w środowiskach międzynarodowych i wielokulturowych, w swoich aplikacjach pisze o tym jako o jednym ze swoich atutów. Z kolei w ogłoszeniach rekrutacyjnych - nawet tych rozbudowanych - nie spotkałem się z wieloma przypadkami, by pracodawca wymagał od kandydatów doświadczenia w wielokulturowym środowisku. Jeśli już, wymaga się raczej doświadczenia w środowisku międzynarodowym lub w środowisku o złożonej strukturze organizacyjnej (stawia się raczej na złożoność operacyjną, a nie kulturową). Ciekawi mnie, skąd ten rozdźwięk - pomiędzy z jednej strony podkreślającymi swoje wielokulturowe doświadczenia kandydatami, a niewielką wagą, jaką wydają się przykładać do tego pracodawcy.

Moje hipotezy: 1) Wciąż mocna jednorodność kulturowa i narodowa, jaka cechuje polskie organizacje, 2) Trudność w zmierzeniu i wykazaniu, w jaki sposób "kompetencje międzykulturowe"mogą być przydatne w firmach, a ich brak szkodliwy (choć przecież wiadomo, że zatrudnienie np. rasisty w wieloetnicznej firmie nie będzie najlepszym krokiem), 3) Trudność w zdefiniowaniu, co jest międzykulturowe, a co nie. Czy doświadczenie w pracy w Wielkiej Brytanii i Irlandii to już doświadczenie międzykulturowe, czy jeszcze nie? (Dla mnie czasami doświadczeniem międzykulturowym jest sposób obsługi klienta w niektórych instytucjach w Polsce, np. w PKP - gdy konduktor prosi o okazanie biletów tonem, jak gdyby poprzednią jego posadą było stanowisko strażnika więziennego).

Jak zatem zwiększyć swą wartość jako kandydata o ów cenny zasób kompetencji międzykulturowych? Najlepiej oczywiście popracować w jak najbardziej wielokulturowym środowisku. A jeśli to tymczasowo niemożliwe, przynajmniej podróżować polskimi pociągami.


_______

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz