wtorek, 14 września 2010

Kręte (i strome) ścieżki kariery


Rozmawiałem niedawno z dobrym kolegą z branży, kiedyś nawet będącym dobrym kolegą z pracy (pozdrawiam!). Po pracy, wieczorem, rozprawialiśmy na tematy HR-owe i nie tylko (chyba nawet z przewagą "nie tylko"). Zwróciliśmy uwagę na niezwykle interesującą, chociaż nie zawsze uchwytną rzecz w historii zatrudnienia kandydatów. Chodzi o pewien moment w karierze zawodowej, który można nazwać momentem zwrotnym. To moment, w którym kariera przyspiesza, nabiera tempa; moment, po którym sprawy zawodowe zaczynają iść zdecydowanie pomyślnie; to czas, w którym patrząc na CV widać, że dana osoba nabrała wiatru w żagle i zaniósł ją ten wiatr daleko. Ale może być odwrotnie. Czasem ten jeden, niewłaściwy ruch, nieprzemyślana decyzja, czasem nawet coś, na co nie mamy wpływu (np. choroba), czasem zwykły pech - wszystko to może uruchomić spiralę, która świetnie rozwijającej się kariery będzie odwrotnością.

Pamiętam z dawnych lat kandydata, który aplikował chyba na wszystkie możliwe stanowiska ogłaszane przez moją firmę. Mieliśmy w bazie może ponad setkę jego aplikacji. Z czasem zaczął być nawet powodem żartów konsultantów - niezależnie od stopnia trudności stanowiska, na które rekrutowaliśmy, zawsze mogliśmy na niego liczyć. Pamiętam jego CV. Do pewnego momentu jego kariera rozwijała się świetnie (przynajmniej na podstawie CV), pracował w dobrych firmach i na coraz lepszych stanowiskach. Nie wiem, co stało się później, ale coś stać się musiało. Coraz mniej rozpoznawalne firmy (to jeszcze samo w sobie o niczym nie świadczy, ale w tamtym przypadku - w kontraście z poprzednimi pracodawcami - dawało zastanawiające wrażenie), coraz mniej eksponowane stanowiska i coraz krótsze okresy zatrudnienia.

Nie we wszystkich przebiegach karier ten moment zwrotny - ów krytyczny punkt, w którym kariera wyraźnie przyspiesza lub zdecydowanie zwalnia - jest jednakowo widoczny. Czasem w ogóle może być trudno identyfikowalny. Zaryzykuję jednak tezę - choć w 100% przekonany nie jestem - że w zawodowej historii większości osób można taki moment wskazać. A może da się wskazać ich kilka? W każdym razie, wszystkim czytelnikom życzę, by - jeśli już im się przytrafią - były to momenty wyłącznie zapoczątkowujące zmiany wyraźnie na plus.


_______

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz